Ryszard Rynkowski śpiewał kiedyś, że "dziewczyny lubią brąz". Parafrazując słowa jego piosenki, leszczynianie lubią złoto. W niedzielę Fogo Unia Leszno po raz czwarty z rzędu zdobyła Drużynowe Mistrzostwo Polski. Smak złota, jak widać na poniższym zdjęciu, nie znudził się Piotrowi Pawlickiemu i Emilowi Sajfutdinowowi.
Mniej wylewny w social mediach po niedzielnym finale był za to Dominik Kubera. "Mamy tooo!" - ogłosił żużlowiec kończący starty w gronie juniorów, ale też w macierzystym klubie. Kubera bardziej rozmowny był bowiem w rozmowie z dziennikarzami po zakończeniu sezonu i zapowiedział swoje odejście z Leszna. Czy w nowym otoczeniu znów przyjdzie mu stanąć na najwyższym stopniu podium DMP?
Srebrny medal musiał wystarczyć tym razem Bartoszowi Zmarzlikowi i Moje Bermudy Stali Gorzów. Dwukrotny mistrz świata mógł ostatnimi czasy przywyknąć do złota, ale nie tym razem. Może rok 2021 przyniesie koniec dominacji leszczyńskiej Fogo Unii i powrót tytułu do Gorzowa?
ZOBACZ WIDEO Limitery miały doprowadzić do oszczędności, ale poszło to w drugą stronę
Na finale w Lesznie zabrakło trenera Stanisława Chomskiego, który znajduje się na kwarantannie w związku z wykryciem u niego koronawirusa. "Dobrze, że mamy takie czasy, że można drużynę prowadzić online" - napisała na Twitterze jego córka i zaprezentowała przy tym baner, jaki podczas meczu wisiał w parku maszyn w Lesznie.
Mimo, że Staszek pod telefonem w Gorzowie to duchem ze @StalGorzow1947 w Lesznie dobrze ze mamy takie czasy, że można Drużynę prowadzić online pic.twitter.com/EXzQ4IF3TR
— Julia Chomska (@PsychoKomfort) October 11, 2020
Za to Tai Woffinden oglądał mecze o brązowy medal DMP z trybun i parku maszyn. Jak się okazało, kontuzja Brytyjczyka nie przeszkodziła zawodnikom Betard Sparty Wrocław w wywalczeniu miejsca na podium. Sam Woffinden nieźle zniósł operację złamanej dłoni i chociaż jeszcze w niedzielę paradował po Stadionie Olimpijskim z gipsem, to myślami jest już przy rehabilitacji kontuzjowanej kończyny.
Kontuzja Woffindena pozwoliła błyszczeć innym. Sprzęt Brytyjczyka otrzymał jego rodak - Daniel Bewley. Od razu przełożyło się to na lepsze występy młodego zawodnika. Bewley błysnął już w pierwszym spotkaniu o brąz w Zielonej Górze. Wielu ekspertów zaczęło wtedy tłumaczyć jego skuteczną postawę tym, że wyrósł on na przyczepnych i dziurawych torach w Wielkiej Brytanii. Co na to sam żużlowiec?
"Czy ktokolwiek w Polsce ogląda brytyjski żużel? Nie dorastałem na słabych torach. Swoją karierę zaczynałem w Belle Vue, które zawsze ma gładką nawierzchnię. A tor w Zielonej Górze i tak był niezły" - napisał Bewley na Twitterze w piątkowy wieczór po meczu pełnym upadków.
Has anyone in Poland ever watched British speedway ? I have not grew up on shit tracks, I started my carear at Belle Vue which is always smooth track tonight was good anyways
— Daniel Bewley (@DanBewley) October 9, 2020
"Brytyjski żużel daje ci umiejętności, jakich Polska nigdy nie zaoferuje" - odpisał na tweet Bewleya inny z żużlowców wychowanych na Wyspach, Brady Kurtz. Jednak jak przytomnie zauważył w tej dyskusji jeden z polskich internautów, gdyby tak było, Wielka Brytania miałaby w światowej czołówce więcej zawodników niż osamotnionego Woffindena.
British speedway gives you skills poland can never teach you.
— Brady Kurtz (@BradyKurtzBkr) October 9, 2020
Jeśli jesteśmy już przy Bewleyu, to zwyżka formy pozwoliła mu też otrzeć się o medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Brytyjczyk bardzo dobrze prezentował się podczas finałowych zawodów w Pardubicach, ale w kluczowym momencie miał pecha. W decydującym wyścigu dojechał do mety jako ostatni.
"Jestem zadowolony z tego, jak jechałem i wiem, że dałem z siebie wszystko. Zła decyzja w pierwszym łuku pozbawiła mnie szans na zwycięstwo. Tor mi pasował i wypuściłem szansę z rąk" - ocenił Bewley.
Czytaj także:
Betard Sparta Wrocław ma gotowy skład na rok 2021
Lyager i Bellego na kolejny sezon w Bydgoszczy