F1. Bernie Ecclestone - marny kierowca, sprawny menedżer. "Muszę już tylko umrzeć"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Bernie Ecclestone (po prawej) i jego żona Fabiana
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Bernie Ecclestone (po prawej) i jego żona Fabiana

Bernie Ecclestone próbował sił jako kierowca, ale szybko zrozumiał, że nie ma do tego talentu. Okazał się sprawniejszy w negocjacjach. Posiadał kilka zespołów F1, aż w końcu Formuła 1 stała się jego własnością. Właśnie kończy 90 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

- Co będziesz robił w przyszłą środę? - to pytanie zadał ostatnio Berniemu Ecclestone'owi dziennikarz Roger Benoit. Odpowiedź była mocno w stylu byłego szefa Formuły 1. - Przez ostatnie 90 lat środa przychodziła zawsze po wtorku. W tym względzie nic się nie zmieni. Także niczego nie planuję - powiedział Ecclestone.

Brytyjczyk właśnie kończy 90 lat. Kilka miesięcy temu po raz kolejny w życiu został ojcem, ale dopiero teraz doczekał się syna. Ace rośnie w szwajcarskiej posiadłości Ecclestone'a, gdzie przeniósł się on wraz z żoną Fabianą kilkanaście tygodni temu. Uciekali w popłochu z farmy w Brazylii, po tym jak koronawirus zaczął rozprzestrzeniać się po Ameryce Południowej.

Bernie Ecclestone - Mr Formuła 1

Ecclestone rzucił szkołę jako 16-latek, by zająć się swoją pasją. Początkowo były to motocykle. Już po II wojnie światowej zaczął handlować częściami do jednośladów. Tak uczył się sztuki negocjacji i szybko okazało się, że całkiem nieźle mu to wychodzi. Założył nawet spółkę Compton & Ecclestone, które zajmowała się sprzedażą motocykli.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

Dopiero później los sprowadził go do świata samochodów. W roku 1949 pojawił się jako kierowca w Formule 3. Wystąpił w kilku wyścigach, ale gdy podczas zawodów na Brands Hatch jego pojazd wylądował poza torem, przestraszył się na tyle, że porzucił karierę. Znów wrócił do handlu i negocjacji. Tyle że na początku lat 50. zaczął sprzedawać nieruchomości.

Dopiero w roku 1957 wrócił do świata wyścigów. Od tego momentu jego kariera przyspieszała niczym bolid F1 na prostej - był menedżerem kolejnych kierowców, przejmował zespoły. Gdy jego podopieczny, Stuart Lewis-Evans, zginął w GP Maroka w sezonie 1958, Brytyjczyk mocno przeżył tę tragedię i wycofał się z wyścigów. Tyle że jego przerwa od motorsportu nie trwała długo. Wrócił jako menedżer Jochena Rindta i właściciel zespołu. Los znów był okrutny, bo Rindt zginął na Monzy w roku 1970, zostając pośmiertnie mistrzem świata F1.

Z czasem Ecclestone przywykł do tego, że F1 jest na tyle niebezpieczna, że co tydzień można stracić kogoś bliskiego. W latach 70. najpierw kupił Brabhama, a potem m.in. z Frankiem Williamsem założył Formula One Constructors Association. Tym samym wbudował kamień węgielny pod F1 w obecnym kształcie. Wychodził z założenia, że to zespoły powinny mieć najwięcej do powiedzenia w tym sporcie i powstanie FOCA miało stanowić przeciwwagę dla FISA (obecnie FIA).

- Moim największym osiągnięciem było to, że w latach 70. wywalczyłem dla F1 dostęp do praw telewizyjnych, po tym jak kontrolę nad nimi trzymała federacja. Wyścigi do teraz korzystają z tego, co wtedy wynegocjowałem - powiedział Ecclestone po latach w "Blicku". Do teraz nagrody finansowe, jakie otrzymują ekipy, w zdecydowanej większości pochodzą ze sprzedanych praw telewizyjnych.

Ecclestone okazał się człowiekiem idealnym jak na tamte czasy. To on uczynił z Formuły 1 produkt światowy. Zawsze kierował się pieniądzem - gdy na początku XXI wieku kraje azjatyckie oferowały miliony za prawa do wyścigów, podpisywał z nimi kontrakty, nawet jeśli oznaczało to utratę kilku europejskich torów i odejście od kolebki F1, jaką jest Stary Kontynent. Postawił też na telewizje kodowane. Nie interesowały go argumenty, że przez to wyścigi trafią do mniejszego grona. Najważniejsze było to, że kanały prywatne płaciły więcej niż otwarte, publiczne.

Przez lata nie przeszkadzali mu też dyktatorzy ani kraje rządzone w sposób mało demokratyczny. Ecclestone w jednym z wywiadów przyznał, że jest gotów "przyjąć kulę" za Władimira Putina. Chwalił też Adolfa Hitlera za to, że był skuteczny w swoich metodach i realizowaniu tego, co obiecał.

Bernie Ecclestone - człowiek starej daty

O ile czasy się zmieniają, o tyle Ecclestone niekoniecznie. Podczas gdy na świecie coraz mocniej walczy się o prawa kobiet i pojawiają się głosy, że Formuła 1 powinna stworzyć "mapę drogową", która zachęci płeć piękną do rywalizacji w motorsporcie, on uznał, że "miejsce kobiety jest w kuchni".

- Po co nam to? - mówił z kolei, gdy zwracano mu uwagę, że Formuła 1 nie istnieje w social mediach. Twierdził, że F1 powinna pozostać sportem elitarnym i nie musi pojawiać się na internetowych platformach. W ogóle nie trafiały do niego argumenty, że królowa motorsportu traci kibiców, że wyścigi ogląda coraz mniejsze grono osób. A jeśli ktoś włącza odbiorniki w niedzielne popołudnie, to są to głównie osoby starsze.

Dlatego, gdy na przełomie 2016 i 2017 roku F1 przejęła amerykańska spółka Liberty Media, niektórzy odetchnęli z ulgą. Ecclestone odsunął się w cień po 40 latach. - Dostałem wtedy nawet wypowiedzenie. Miałem je przeczytać, ale w końcu tylko przekartkowałem na ostatnią stronę i podpisałem. To było zachowanie z klasą - powiedział. A Amerykanie zaczęli stawiać na swoje pomysły - w końcu ożył Twitter królowej motorsportu, pojawił się serial "Drive to survive" na Netfliksie, a wyścigi w niektórych krajach połączono z gwiazdami muzyki pop.

Nowym szefem F1 w dobie Liberty Media został Chase Carey. Ecclestone stał się jego wielkim krytykiem. Twierdził, że Irlandczyk nieporadnie prowadzi negocjacje z zespołami ws. nowego Porozumienia Concorde, które reguluje zasady funkcjonowania F1. Jednak Carey miał utrudnione zadanie. Musiał bowiem naprawiać błędy popełnione przez Ecclestone'a.

Brytyjczyk w ostatnim etapie swoich rządów przestał wykazywać się taką skutecznością jak jeszcze w XX wieku. Pozwolił na to, by Mercedes, Red Bull Racing czy Ferrari zyskały ogromną przewagę finansową nad resztą stawki. Bał się, że utraci największych producentów, więc dawał im kolejne bonusy i przywileje. Efekt jest taki, że regularnie miejsca na podium okupują kierowcy tych trzech zespołów.

Carey i Liberty Media wzięli sobie za cel wyrównanie stawki. Ostatecznie wszystkie zespoły podpisały nowe Porozumienie Concorde i istnieje nadzieja, że Formuła 1 w latach 2022-2025 stanie się ciekawsza. Ekipy w końcu zaczną być traktowane sprawiedliwie. Nie będzie świętych krów.

- Ale mówiłem, że Carey nie wytrzyma na tym stanowisku dłużej niż cztery lata i miałem rację - stwierdził w "Blicku" Ecclestone. Od 1 stycznia 2021 roku nowym szefem Formuły 1 będzie Stefano Domenicali. Carey wykonał brudną robotę i może odejść.

Bernie Ecclestone - byle do setki

Gdy Ecclestone był jeszcze szefem F1, latał na każdy wyścig. Do niedawna zdarzało mu się pojawiać na tych imprezach, na które był zapraszany przez władców państw. Chociażby ze względu na świetne kontakty z Putinem, był regularnie obecny na GP Rosji. W sezonie 2020 zrezygnował z lotów, by ograniczyć ryzyko w dobie pandemii COVID-19.

- W ramach 90. urodzin pewnie pójdę na obiad z córką Tamarą. Nie planuję wielkich urodzin. Na śniadanie były sadzone jajka i tosty z moim ukochanym dżemem morelowym - zdradził w "Blicku".

Bernie Ecclestone był trzykrotnie żonaty - najpierw z Ivy Bamford, później z modelką Slaviką Radić, a od 2012 roku żyje w związku z Fabianą Flosi. Ma czwórkę dzieci. Najstarsza Deborah ma 65 lat, Tamara - 36, Petra - 31. Najmłodszy i jedyny syn Ace ledwie kilka miesięcy.

- W wieku 90 lat jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Cieszę się, że wielu ludzi i kierowców ciągle do mnie dzwoni i pytają o radę - zdradził Ecclestone. - Mając tyle lat, nie robi się już niczego głupiego. Miałem dwie operacje serca. Czasem szczypią mnie plecy, ale wtedy korzystam z fizjoterapeuty. Teraz muszę już tylko umrzeć i płacić podatki. To jednak czeka każdego - dodał.

Ecclestone ma jednak jeszcze jedno marzenie. - Chciałbym pożyć jeszcze kilka lat, tak by móc porozmawiać z moim synem - podsumował. Jego życiowe motto brzmi "To jeszcze nie koniec". Dlatego Brytyjczyk liczy, że uda mu się pożyć do wymarzonej "setki".

Czytaj także:
Mercedes zacieśnia sojusz z Aston Martinem
Kalendarz F1 na sezon 2021 z aż 23 wyścigami

Komentarze (1)
avatar
marx666
29.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Facet jest autentycznie spełniony. Zazdro.