George Russell to bez wątpienia wielki talent, co zademonstrował już niejednokrotnie w sesjach kwalifikacyjnych. W zeszłym roku ograł Roberta Kubicę 21:0, a w obecnej kampanii nie zostawia złudzeń Nicholasowi Latifiemu. Na dodatek 22-latek regularnie melduje się w Q2 koszmarnym Williamsem.
Jednak w wyścigach Russellowi nie idzie już tak dobrze. Dość powiedzieć, że Brytyjczyk nie ma jeszcze ani jednego punktu na swoim koncie w Formule 1. To oczywiście pokłosie słabej formy Williamsa, ale gdy tylko nadarzają się okazje, to młody kierowca z King's Lynn wypuszcza je z ręki. Zaczynają to nawet dostrzegać eksperci na Wyspach Brytyjskich, zwykle przychylni Russellowi i wielbiący jego talent.
Największy błąd w karierze Russella
- To największy błąd w mojej karierze - powiedział wprost Russell po GP Emilia Romagna. W końcówce wyścigu reprezentant Williamsa miał spore szanse na punkty, ale rozbił bolid w błahej sytuacji. Jadąc za samochodem bezpieczeństwa stracił panowanie nad maszyną i uderzył w bandy. Koledzy z toru szybko ruszyli go pocieszać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
"To uczyni cię mocniejszym" - napisał Lewis Hamilton na Instagramie, komentując zdjęcie z wypadku młodszego rodaka, opublikowane tuż po GP Emilia Romagna. "Znam to uczucie" - stwierdził z kolei Romain Grosjean, który sam przed dwoma laty rozbił się w GP Azerbejdżanu w podobnych okolicznościach.
- To był ogromny błąd ze strony Russella i on o tym wie. Jadąc za samochodem bezpieczeństwa trudno utrzymać temperaturę opon i wielu kierowców miało już takie przygody w przeszłości. Zdarzały się piruety czy wypadki. Pamiętam, że Bottas zrobił to w Chinach, Grosjean w Azerbejdżanie i na Węgrzech, a także wcześniej w czasach Lotusa - ocenił w "Chequered Flag" Jolyon Palmer, były kierowca F1.
Jak zauważył Palmer, nie był to jednak pierwszy błąd młodego Brytyjczyka. - Russell ma duży potencjał. Jeździ najsłabszym bolidem w stawce, zwłaszcza pod względem tempa wyścigowego. Jednak to jest kolejny wyścig, który on kończy bez punków - dodał były reprezentant Renault.
Zdaniem Palmera, dotychczasowe popisy Russella najlepiej podsumowuje to, co wydarzyło się przed rokiem w deszczowym GP Niemiec, gdy Robert Kubica zdołał pokonać zespołowego kolegę w trudnych warunkach. - Russell ma już kilka błędów na swoim koncie. W Niemczech Kubica zdobył punkt jego kosztem. Tam Polak wyprzedził go w trudnych warunkach i to on zgarnął to jedyne "oczko" dla Williamsa - ocenił Brytyjczyk.
- W tym roku na Mugello też nie popisał się po restarcie. Po neutralizacji był na dziewiątym miejscu, po czym wyprzedzili go Grosjean i Raikkonen. Pewnie znowu można tu znaleźć okoliczności łagodzące, ale fakty są takie, że znów punkty wypadły mu z rąk - dodał Palmer.
Czy George Russell radzi sobie z presją?
Gdy przed rokiem Russell regularnie ogrywał Kubicę w kwalifikacjach, brytyjscy eksperci zachwycali się młodym kierowcą. Teraz znów można go chwalić za popisy podczas "czasówek", ale problemy w wyścigach zaczynają być zastanawiające.
- Nie sądzę, aby zmagał się z presją. Zwłaszcza że podczas kwalifikacji ciśnienie jest większe, a wtedy radzi sobie nieźle. Wykręca okrążenia na poziomie Q2. Złożenie idealnego "kółka" w Q1 stało się jego specjalnością - zauważył Palmer.
- Jednak uważam, że Russell powoli czuje to wszystko na swoich barkach. Tworzy się ciśnienie, by George w końcu zdobył pierwszy punkt. Miał kilka okazji, a je zmarnował. Jak znów coś wywinie, to ludzie zaczną gadać. Jest w bolidzie, który w normalnych warunkach nie daje szans na punkty. Dlatego, gdy jest tak blisko czołowej dziesiątki, a potem popełnia jakiś błąd, to spotyka go krytyka. Nawet jest mi go trochę żal - dodał były kierowca F1.
Palmer uważa, że przekleństwem dla Russella staje się to, że reprezentuje najsłabszego w stawce Williamsa. Gdyby ścigał się dla bardziej konkurencyjnej ekipy, miałby łatwiej. - Gdyby był w Racing Point albo McLarenie, to punkty zdobywałby regularnie. Nie miałby tym samym takiej presji i nie mierzyłby się z krytyką przy okazji jakiejś wpadki. Może jednak wtedy pojawiłaby się inna presja - związana z pierwszym podium albo wygraną. Taka jest Formuła 1. Tu zawsze jest ciśnienie na wynik - podsumował Palmer.
Czytaj także:
Giovinazzi w końcu zasłużył na pochwały
Hamilton napił się szampana z buta Ricciardo