F1. Robert Kubica miał wszystko, by zostać mistrzem świata. Były szef Polaka nie ma wątpliwości

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Miał talent, by zapisać się wśród największych w F1 - takie słowa na temat Roberta Kubicy wypowiedział Eric Boullier, który współpracował z Polakiem w Renault w sezonie 2010. Francuz uważa, że Kubica pewnego dnia zostałby mistrzem świata F1.

Eric Boullier był szefem Renault w sezonie 2010, gdy Robert Kubica za kierownicą niezbyt konkurencyjnego bolidu potrafił regularnie walczyć o podia w Formule 1. Niezłe występy Kubicy w szeregach stajni z Enstone sprawiły, że wtedy zainteresowało się nim Ferrari. Polak podpisał nawet przedwstępny kontrakt z włoską stajnią, ale do jego realizacji nigdy nie doszło.

- Robert Kubica miał wszystko, by pewnego dnia zostać mistrzem świata. Wystarczyłoby, że trafił do odpowiedniej ekipy. Miał talent, by zapisać się wśród największych w F1 - powiedział Boullier w podcaście "Beyond The Grid".

Robert Kubica i wypadek, który przekreślił wszystko

Kubica stracił szansę na bycie legendą F1 wskutek wypadku rajdowego, do którego doszło w lutym 2011 roku. Później do ekipy z Enstone, już pod nazwą Lotus, trafił Kimi Raikkonen. Francuzi dysponowali konkurencyjnym bolidem, wygrywali wyścigi. Zdaniem niektórych Kubica w takiej maszynie wywalczyłby nawet tytuł mistrzowski, bo skalą talentu przewyższał Raikkonena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało

Co na to Boullier? - Nie da się porównywać kierowców. Każdy jest szybki, ale jest też inny. Każdy z nich jest wyjątkowy, ma talent - odpowiedział Francuz, pytany czy Kubica to najszybszy kierowca, z jakim przyszło mu współpracować.

Były szef Renault i Lotusa wrócił też do wypadku rajdowego Polaka. - Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Byłem na śniadaniu w Londynie i mój telefon zadzwonił o 9 nad ranem. Zadzwonił menedżer Roberta i poinformował mnie o tym strasznym wypadku. Spędziłem cały dzień na telefonie i od razu poleciałem do Włoch, by zobaczyć Roberta w szpitalu - zdradził Boullier.

- Na początku nie wiedzieliśmy, jak poważnych obrażeń doznał. Niewiele osób wiedziało o tym, że Robert bierze udział w rajdzie. Nawet jego menedżer nie miał tej wiedzy, który zresztą też nie znał skali obrażeń. Dopiero potem dotarliśmy do wiadomości ze szpitala i dotarło do nas, że Kubica prawie umarł - dodał obecny dyrektor GP Francji.

Renault nie wiedziało o występie Kubicy w rajdzie

W lutym 2011 roku Boullier wiedział, że Kubica ma jeździć rajdówką, ale zakładał, że są to jedynie testy, a nie udział w oficjalnej imprezie. Dlatego telefon na temat wypadku krakowianina był dla niego szokiem.

- Mieliśmy świadomość, że testuje rajdówkę, ale nie wiedzieliśmy o występie w tym konkretnym rajdzie. Mieliśmy zresztą pewne porozumienie w tej sprawie. Robert, jako kierowca Formuły 1, miał zawsze trzymać swoje starty w pewnej tajemnicy - powiedział Boullier.

Gdy wcześniej Kubica startował w BMW Sauber w sezonach 2006-2009, posiadał w kontrakcie zapis zabraniający mu startów w rajdach i uprawiania sportów ekstremalnych. Renault tak bardzo zależało na Polaku, że w jego umowie nie zamieściło takiej klauzuli. To otworzyło krakowianinowi drogę do występów w rajdach. Jak podkreśla sam Boullier, on sam nigdy nie był zwolennikiem takich zakazów.

- Wiem, że w F1 jest wiele ważnych kwestii. Chodzi mi o zobowiązania wobec sponsorów, występy w imprezach promocyjnych, itd. Jednak zawsze byłem otwarty na jazdę moich kierowców w innych dyscyplinach. Rajdy są ekstremalne, różnią się od F1. Zawsze można się z nich czegoś nauczyć, zyskać nową wiedzę. Teraz pewnie takie starty nie byłyby możliwe, bo mamy 22 czy 23 wyścigi F1 w przyszłym roku, do tego dochodzą kwestie jet-lagu, więc kierowca nie byłby w stanie tego wszystkiego połączyć - ocenił Boullier.

Sam Kubica twierdzi niezmiernie, że rajdy pozwalały mu stawać się coraz lepszym kierowcą. Polak jest w stanie podać nawet konkretne Grand Prix z sezonu 2010, w których zaprocentowały doświadczenia z jazdy rajdówką. Boullier mu wierzy.

- Doświadczenia z rajdów mogą się przydać kierowcy F1. Uczysz się opon, zyskujesz wiedzę na temat przyczepności. To może pomagać, gdy tor przesycha czy zmieniają się warunki po opadach deszczu. Czasem jednak występy w rajdach nie są dobrym pomysłem. I tak było w tym przypadku - podsumował Francuz.

Czytaj także:
"Zabijanie wyścigów". Ostre słowa kierowców F1
Lewis Hamilton i koniec kariery. Blef ze strony mistrza świata?

Komentarze (25)
avatar
yes
6.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dawno temu Tuwim napisał wierszyk dla dzieci, zaczynający się: Miauczy kotek miau! Coś ty kotku chciał? ...i tak dalej. Z tym "miau", to chodziło o mle(cz)ko - nie o szybkie wyścigi. 
avatar
Omen Nomen
5.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Przecież ty sam go Kuczera dobijasz z tymi codziennymi sensacjami... 
avatar
Mackenzie Smith-Russell
5.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Stalo sie tak jak sie stalo, tego juz nie zmienimy. Nie ma co rozpaczac nad rozlanym mlekiem :) Zycie toczy sie nadal, patrzmy w przyszlosc, nie mozna wiecznie ogladac sie wstecz. 
avatar
Jerzy Gajowiec
5.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
co za glupoty 
avatar
Kiemen
5.11.2020
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
A jakie to ma teraz znaczenie panie kuczera? Oprócz pańskich orgazmów to żadne...:)))