Ferrari zajmuje obecnie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1, a zespołowi grozi nawet spadek na siódmą pozycję. Tak fatalnie w Maranello nie działo się od lat. Fani włoskiej ekipy przyzwyczajeni są do zwycięstw i batalii o tytuł mistrzowski.
Krytycznym okiem na to, co dzieje się w fabryce Ferrari spogląda Gerhard Berger, który sam przed laty punktował dla tego teamu w F1. - Kiedy tam byłem, wielkim pragnieniem Ferrari było bycie włoskim zespołem. Podkreślali to na każdym kroku, że na wszystkich stanowiskach muszą być Włosi, że to włoska ekipa - powiedział Austriak w rozmowie z "Motorsport Magazine".
- Obecnie funkcjonowanie w taki sposób jest niemożliwe. Formuła 1 stała się tak skomplikowana, tak bardzo zaawansowana technicznie, że potrzebujesz najlepszych facetów na świecie. Nieważne skąd pochodzą, musisz ich mieć i zatrudnić do pracy w fabryce. Narodowość musi zejść na drugi plan. Ostatecznie tytuły mistrzowskie i tak wracają do Włoch - dodał obecny szef DTM.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
Berger jako przykład podał połowę lat 90., gdy Ferrari z kryzysu wyprowadził Francuz Jean Todt. Ówczesny szef zespołu z Maranello otoczył się cenionymi ludźmi - chociażby Brytyjczykiem Rossem Brawnem czy pochodzącym z RPA Rory Byrnem. Liderem całego projektu został niemiecki kierowca - Michael Schumacher.
Za to obecnie szefem Ferrari jest Włoch Mattia Binotto, który na tym stanowisku zastąpił swojego rodaka Maurizio Arrivabene. Pięciu z sześciu czołowych inżynierów to Włosi. Jedynym wyjątkiem jest Laurent Mekies. Francuz zajmuje stanowisko dyrektora sportowego Ferrari.
- Spójrzmy na czasy Schumachera. Brawn był najlepszy w swojej dziedzinie, a to Brytyjczyk. Todt znał się na polityce i szefowaniu ludźmi, a to Francuz. Specem od aerodynamiki został Byrne, kierowcą Schumacher. Stworzyli razem międzynarodowy zespół i dzięki temu odnieśli sukces. Tak to działa w F1 - ocenił Berger.
- Kocham Ferrari. Moje serce należy do Ferrari. Nawet jeśli sprawy nie układają się po ich myśli, to jestem ich kibicem. Powinniśmy się trzymać razem. Dlatego mam nadzieję, że podejmą właściwe decyzje i postawią na konkretnych ludzi. Tak, by Ferrari znów było pretendentem do tytułu - zakończył Austriak.
Czytaj także:
George Russell bał się utraty miejsca w Williamsie
Kimi Raikkonen świetnym nauczycielem