F1. Turcy chcą zagościć w kalendarzu na stałe. Mogą skorzystać na problemach Wietnamczyków

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas na czele wyścigu F1
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas na czele wyścigu F1

Formuła 1 opublikowała prowizoryczny kalendarz na sezon 2021, składający się z 23 Grand Prix. W harmonogramie uwzględniono lukę dla jednej rundy. O wolne miejsce otwarcie ubiega się Turcja, która chciałaby powrócić do królowej motorsportu na stałe.

Pandemia koronawirusa wymusiła na Formule 1 reorganizację tegorocznego kalendarza. W miejsce kilku pojawiających się corocznie rund zagościły w tym roku nowe tory, takie jak Mugello, Algarve czy historyczna Imola.

Do kalendarza w tym sezonie powróciła po dziewięcioletniej przerwie także Turcja. Wyścig na Istanbul Park zaplanowany jest na najbliższy weekend. Organizatorzy tamtejszej rundy nie ukrywają, że pragną, aby stała się ona stałym punktem na mapie F1.

- Staram się utrzymać ten wyścig w kalendarzu - przyznał organizator GP Turcji, Vural Ak w rozmowie z agencją prasową Andaolu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało

Runda w Turcji mogłaby zostać ewentualnie rozegrana 25 kwietnia przyszłego roku w miejsce wyścigu w Wietnamie, który po problemach o podłożu politycznym nie ma już większych szans na organizację GP. Sugeruje się, że o miejsce prócz Istanbul Park chętnie ubiega się także włoska Imola czy portugalskie Portimao. Wiele wskazuje jednak na to, że to Turcja jest bliska powrotu.

- Prowadzimy rozmowy, aby GP Turcji rozegrało się w przyszłym roku. Powinniśmy sfinalizować to w niedługim czasie. Moim celem jest uczynienie z tego wyścigu regularnego wydarzenia - dodał Vural Ak.

W sprawie kryteriów tworzenia kalendarza F1 głos zabrał szef Mercedesa Toto Wolff. Austriak uważa, że sport powinien postawić na legendarne, wymagające tory, które przyciągają kibiców. - Nie zgadzam się z tendencją mającą na celu promowanie torów, które wyglądają jak duże parkingi supermarketów. Potrzebujemy torów, na których popełnione przez kierowców błędy są naprawdę karane - przyznał Wolff.

W prowizorycznym harmonogramie na kolejne mistrzostwa niepewne swojej przyszłości są obiekty w Hiszpanii oraz Brazylii. Wynika to z faktu, że umowy na organizację tamtejszych Grand Prix wymagają zatwierdzenia przez władze lokalne, które je finansują.

- Nie będziemy komentować prowizorycznego komentarza, dopóki nic nie zostanie potwierdzone i podane do wiadomości publicznej - powiedział rzecznik F1 cytowany przez onestopstrategy.com.

Czytaj także:
Koniec z piciem szampana z buta
Kierowcy powinni szykować się na cięcia pensji

Komentarze (1)
avatar
yes
10.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czyżby Łukasz Kuczera "wycofał się" z F1??