Carlos Sainz zakończył kwalifikacje do GP Turcji na trzynastej pozycji, po tym jak nie wypaliła strategia McLarena z założeniem w Q2 opon przejściowych. W deszczowych warunkach nie poradził sobie też jego zespołowy kolega - Lando Norris. Brytyjczyk był jedenasty.
Już teraz wiadomo, że Sainz w niedzielę nie ustawi się na trzynastym polu startowym. Sędziowie po kwalifikacjach do GP Turcji zajęli się incydentem z Q2, kiedy to kierowca z Madrytu na szybkim okrążeniu wyraźnie blokował Sergio Pereza.
"Samochód Sainza wyjeżdżał z boksów, gdy bolid Pereza dojeżdżał do zakrętu numer jeden. Meksykanin dogonił Hiszpana w zakrętach numer dwa i trzy, po czym został przez niego niepotrzebnie zblokowany w kolejnych sekcjach toru" - napisali sędziowie w swojej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
"Nadzwyczajnie trudne warunki na torze wyraźnie wpłynęły na tę sytuację, ale kierowca bolidu z numerem 55 (Sainz - dop. aut.) został wyraźnie ostrzeżony, że rywal znajduje się tuż za nim" - dodali stewardzi.
Perez, mimo zblokowania przez Sainza, zdołał awansować do Q3. W ostatniej części kwalifikacji był bliski sprawienia niespodzianki i zdobycia pole position. Ostatecznie kierowca Racing Point sięgnął po trzecią pozycję startową. "Czasówkę" wygrał jego zespołowy kolega - Lance Stroll.
Kara dla Sainza oznacza, że w niedzielę zajmie on szesnastą pozycję startową. - Nie widziałem go. Próbowałem wyjechać z boksów i rozgrzać opony. Mam nadzieję, że stewardzi wezmą to pod uwagę - mówił reprezentant McLarena w telewizji Movistar
jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu.
Czytaj także:
Wsparcie dla LGBT i osób wykluczonych. Wyjątkowy kask Vettela
Męczarnie Ferrari uczyniły Leclerca lepszym kierowcą