Niedawno Ferrari notowało lepsze wyniki w Formule 1, co wywołało pozytywne odczucia w fabryce w Maranello, bo dawało nadzieję na lepszy sezon 2021. Jednak GP Bahrajnu będzie dla Włochów ciężką przeprawą. Głównie za sprawą charakterystyki toru Sakhir, który cechuje się długimi prostymi, na których Ferrari traci z powodu słabego silnika.
Widzieliśmy to w kwalifikacjach do GP Bahrajnu, w których Sebastian Vettel był dopiero jedenasty, a Charles Leclerc dwunasty.
- To była trudna sesja. Nie pojechałem idealnego sektora numer dwa. Ustawiłem się zbyt blisko jadącego przede mną Russella. Może to mi nie pomogło w odpowiednim przygotowaniu opon - ocenił Vettel, którego cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężny strzał, odrobina szczęścia i... fantastyczny gol. Palce lizać!
Nadzieją dla Ferrari może być tempo wyścigowe. Jeśli na długim dystansie forma bolidu SF1000 będzie lepsza, da Vettelowi i Leclercowi szansę na punkty w GP Bahrajnu. - Czeka nas wielka bitwa na opony - skomentował były mistrz świata F1.
- Ten tor jest dla nas bardzo trudny, ale też dla opon, które będą kluczowe w niedzielę. Musimy być przebiegli jak lis, aby zdobyć punkty. Jeśli nie będziemy, czeka nas długi wyścig. Nadal jednak uważam, że mamy spore szanse - dodał Vettel.
Z kolei Leclerc nie ukrywał swojego rozczarowania wynikiem, po tym jak przegrał wewnętrzną batalię z Vettelem, co nie zdarza mu się zbyt często w sezonie 2020. - Nie wiem, czy możemy zyskać na tym, że startujemy poza czołową dziesiątką i mamy wolny wybór w zakresie opon. Start na pośrednim ogumieniu nie powinien być tak zły. Daliśmy jednak z siebie wszystko - podsumował Leclerc.
Czytaj także:
O psie, który biegał po torze. Uratowane zwierzę w Bahrajnie
Zaskakujące informacje ws. Roberta Kubicy