F1. Żona Romaina Grosjeana zabrała głos. "Nie chcę kłamać, słowa nie przychodzą mi łatwo"

Sprawna akcja funkcyjnych i lekarzy sprawiła, że Romain Grosjean uniknął poważnych obrażeń w wypadku, do którego doszło w GP Bahrajnu. Osobom zaangażowanym w pomoc podziękowała żona 34-latka - Marion. "Ochroniła go tarcza miłości" - napisała.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Romain Grosjean (po lewej) i jego żona Instagram / mariongrosjean / Na zdjęciu: Romain Grosjean (po lewej) i jego żona
Marion Grosjean przebywała w domu z trójką dzieci i jak zwykle oglądała wyścig Formuły 1, gdy już na pierwszym okrążeniu doszło do fatalnego wypadku jej męża. Romain Grosjean z pełnym impetem uderzył w bariery ochronne, po czym jego bolid eksplodował. 34-latek spędził kilkadziesiąt sekund w płonącej maszynie.

"Oczywiście, nie spałam przez całą ubiegłą noc. Szczerze mówiąc, tak naprawdę nie wiem, co napisać. Muszę to jednak zrobić, bo wyrzucenie paru słów zawsze mi pomaga. Nie chcę kłamać. Słowa nie przychodzą mi łatwo. To na pewno go rozśmieszy, bo Romain wie jak bardzo lubię gadać. Zawsze do niego tyle piszę i piszę" - takimi słowami Marion Grosjean rozpoczęła swój wpis po fatalnym wypadku męża.

"Nie wiedziałam, jakie zdjęcie wybrać do tego wpisu. Który obrazek z niedzieli zachować? Płomienie ognia? On, trzymany za ramiona przez swoich wybawców? A może wrak bolidu? Wybrałam taką fotografię, trochę głupią (zdjęcie w nagłówku artykułu - dop. aut.). Mamy na sobie taką samą koszulkę, wydaną po jego tytule w GP2. Czasem w niej sypiam" - dodała Francuzka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

"Wolałabym, żeby na tej koszulce był napis 'superbohater' zamiast 'mistrz'. Jeśli będziemy musieli, to zrobimy taką wersję na zamówienie. Dla naszych dzieci wytłumaczenie tego, co się wydarzyło, jest niewytłumaczalne" - podsumowała Marion Grosjean.

Kierowca Haasa poznał swoją przyszłą żonę, gdy pracowała jako prezenter F1 dla francuskiej stacji TF1. Związek stworzyli w roku 2008, a pobrali się cztery lata później.

Ze względu na swoją pracę, Marion Grosjean bardzo dobrze zna padok F1, dlatego we wpisie 38-latki nie zabrakło podziękowań dla osób, które uratowały jej męża.

"Ochroniła go 'tarcza miłości' (nawiązanie do systemu Halo - dop. aut.). Będę musiała jednak znaleźć inne słowa na to, by wyrazić wszystkie uczucia. Znajdziemy je razem. Będę musiała znaleźć sposób na podziękowanie osobom z samochodu medycznego. Dla Jeana Todta (prezydent FIA - dop. aut.) za jego człowieczeństwo. Sposób podziękowania dla wszystkich, którzy okazali swoje wsparcie, miłość, życzliwość. To wszystko jest dla nas tak cenne w takiej chwili" - napisała Marion Grosjean.

Żona Grosjeana nawiązała też do ostatniego śmiertelnego wypadku, jaki miał miejsce w F1 w roku 2014, gdy Jules Bianchi uderzył w dźwig podczas GP Japonii. Rodzina zmarłego Francuza w niedzielę wysłała wyrazy wsparcia małżonce kierowcy Haasa.

"Podziękowania dla rodziny Julesa, dla jego ojca Philippe'a, o którym ciągle myślę. Dla samego Julesa też. Podziękowania dla Kevina Magnussena za jego słowa. Zespołowi Canal+ za jego wyczucie w momencie wypadku. Jeśli o kimś zapomniałam, wybaczcie. Dziękuję naszym dzieciom, bo miłość do nich wyciągnęła Romaina z ognia. Jego odwaga, nieustępliwość, siła, miłość i trening utrzymały go przy życiu. To nie był cud. W niedzielę wydarzyło się ich kilka" - podsumowała Marion Grosjean.

Czytaj także:
Kierowcy F1 wstrząśnięci wypadkiem Grosjeana
Informacje ws. zdrowia Grosjeana. Noc spędził w szpitalu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×