Gdy George Russell dowiedział się, że przyjdzie mu zastąpić Lewisa Hamiltona w Mercedesie, odbył natychmiastową przymiarkę do modelu W11. Młody Brytyjczyk nie miał większych problemów z dopasowaniem się do fotelu w bolidzie niemieckiej ekipy.
Kłopot pojawił się jednak, gdy Russell zorientował się, że kokpit Mercedesa jest nieco ciaśniejszy niż ten w Williamsie. To ważne, bo 22-latek ma aż 185 centymetrów i należy do najwyższych kierowców w stawce w Formuły 1.
Russell, aby zmieścić się w kokpicie i nie mieć problemów z używaniem pedałów w modelu W11, założy podczas GP Sakhir buty o rozmiar mniejszych niż zwykle.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
- Było ciasno. Mój rozmiar buta normalnie to 45,5. W Mercedesie muszę mieć 44,5, aby się zmieścić. Jest niewygodnie, ale jestem pewien, że zniosę ten ból, aby mieć okazję do jazdy Mercedesem - powiedział "Motorsportowi" młody kierowca z King's Lynn.
Podczas GP Sakhir Russell współpracować będzie z Petem Bonningtonem, czyli inżynierem Hamiltona. - Rozmawiałem z "Bono". Żartował, że jeśli trzeba, to na pewno możemy wprowadzić kilka modyfikacji w moim ciele. Nie jestem pewien, co miał na myśli, ale wszystko będzie w porządku - dodał Russell.
George Russell jest związany z programem juniorskim Mercedesa od kilku lat. To właśnie Niemcy sprawili, że Brytyjczyk w ogóle trafił do F1, oferując Williamsowi zniżkę na silniki. W zeszłym sezonie, przy okazji testów w Bahrajnie, zespół z Brackley porozumiał się nawet z Williamsem i wtedy Russell przez jeden dzień jeździł bolidem W10.
Russell miał trafić do Mercedesa już w roku 2021 - taki był plan niemieckiej ekipy. Jednak na transfer nie zgodził się Williams, który przypomniał Niemcom, że Brytyjczyk wcześniej podpisał trzyletnią umowę obejmującą sezony 2019-2021.
- To nie jest sposób, w jaki wyobrażałem sobie debiut w Mercedesie. Dziwne okoliczności. Ten rok pod względem mentalnym był trudny dla wszystkich, nie tylko dla mnie. Na świecie są znacznie większe problemy. Jednak sezon 2020 to dla mnie wzloty i upadki. Teraz jesteśmy świadkami kolejnego zwrotu - podsumował Russell.
Czytaj także:
Ferrari reaguje na testy Alonso i Kubicy
Dochodzenie ws. wypadku Grosjeana. "Cud na pustyni"