F1. Ważniejszy bolid czy kierowca? Pytania wokół świetnego wyniku George'a Russella

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
zdjęcie autora artykułu

George Russell przez niemal dwa lata nie zdobył nawet punktu w F1. Wystarczyło, że Brytyjczyk przeniósł się do Mercedesa, by przy pierwszej okazji niemal zdobył pole position. - To pokazuje, czego brakuje Formule 1 - mówi Carlos Sainz.

George Russell bez wątpienia ma spory talent, o czym świadczy tytuł mistrzowski Formuły 2 z sezonu 2018. Jednak przez ostatnie dwa lata Brytyjczyk nawet nie zdobył punktu Formuły 1, mając do dyspozycji mało konkurencyjny bolid Williamsa. Życie sprawiło jednak niespodziankę Russellowi w momencie, gdy koronawirusem zaraził się Lewis Hamilton.

Russell już w debiucie za kierownicą Mercedesa był najszybszy w obu treningach przed GP Sakhir. W kwalifikacjach nieznacznie przegrał zaś walkę o pole position. Od Valtteriego Bottasa dzieliło go ledwie 0,026 s.

W tej sytuacji niczym bumerang wraca pytanie, co jest ważniejsze w F1 - bolid czy kierowca? - To po prostu pokazuje, czego brakuje Formule 1. Mamy w stawce bolidy, które dzieli po 2 s. na okrążeniu. Tymczasem talent i poziom kierowców jest tak wyrównany, że dzieli ich tak naprawdę jakieś 0,3 s. - ocenił w "Motorsporcie" Carlos Sainz, kierowca McLarena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"

- Szkoda, że kierowca, który co weekend walczy maksymalnie o 15. miejsce, gdy trafia do zwycięskiego bolidu, przegrywa pole position o 0,026 s. To dla mnie jasny sygnał, że tego właśnie brakuje F1. Ten sport mógłby tworzyć jeszcze lepsze show, gdyby stał się bardziej wyrównany, gdyby to kierowca mógł zrobić większą różnicę - dodał Sainz.

Kierowca z Madrytu doskonale wie, o czym mówi. Sam przez lata startów w Toro Rosso, Renault czy McLarenie nie mógł liczyć na zwycięstwa w F1. Sytuacja może się zmienić dopiero w sezonach 2022-2023, gdy Sainz reprezentować będzie Ferrari.

- Obecnie w F1 mamy sytuację, że bolidy dzieli po 1-2 s. na okrążeniu. Jeśli jakiś kierowca wyróżnia się poziomem i może zrobić różnicę, to mowa o 0,1-0,2 s. Dlatego nie da się tego dostrzec - stwierdził Sainz.

Jeszcze brutalniej sytuację ocenił Lando Norris. - Jeśli chcesz zdobyć tytuł, musisz jeździć Mercedesem. Wielu kierowców byłoby stać na podobny wynik, gdyby wsiedli do kokpitu tej maszyny. Pewnie byliby w stanie podjąć walkę z Bottasem czy Hamiltonem - ocenił drugi z kierowców McLarena.

- Jednak są też cechy, jakie ma Lewis, jak chociażby konsekwencja w zdobywaniu pole position i unikanie błędów w wyścigach. To jest coś, co może w jego przypadku imponować - podsumował Norris.

Czytaj także: Głośny transfer z Ferrari do Haasa Pogorszył się stan Lewisa Hamiltona

Źródło artykułu: