To był najbardziej szalony rok w historii Formuły 1. Koronawirus doprowadził do tego, że sezon ruszył dopiero na początku lipca. W efekcie 17 wyścigów rozegranych zostało w 23 tygodnie. Przerw na odpoczynek nie było zbyt wiele, a do tego kierowcy i personel F1 musieli mieć z tyłu głowy zagrożenie wynikające z COVID-19.
- To był szalony okres. Jako zespół musieliśmy się z tym zmierzyć. Mogliśmy się jedynie odwoływać do rozsądku i odpowiedzialności naszych pracowników. W końcu przeszliśmy przez ten sezon z koronawirusem bardzo dobrze. Jestem dumny z ekipy - powiedział "Blickowi" Beat Zehnder, menedżer Alfy Romeo.
Ze względu na swoje doświadczenie w królowej motorsportu, to właśnie Zehnder brał udział w rozmowach z FIA i Formułą 1 poświęconych protokołowi sanitarnemu. - Musieliśmy go ciągle poprawiać i dostosowywać - dodał Zehnder, który po sezonie zwykł odpoczywać w Tajlandii. Teraz, ze względu na koronawirusa, pozostały mu jedynie Alpy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Artur Szpilka zaszalał podczas morsowania. "Wariat", "To się nie dzieje!"
Formuła 1 w ciągu sezonu 2020 wykonała nieco ponad 80 tys. badań na obecność COVID-19. Statystyki zamknęły się w 94 pozytywnych przypadkach. W tym gronie znalazło się trzech kierowców - Sergio Perez, Lance Stroll i Lewis Hamilton. W Alfie Romeo testów było nieco ponad 3 tys.
- Do momentu GP Abu Zabi mieliśmy 3242 badania. Mowa o testach wykonywanych bezpośrednio na torze, jak i tych przed wylotem na wyścig. Sam byłem testowany 40 razy w ciągu 24 tygodni - zdradził Zehnder.
Alfa Romeo w roku 2020 dostosowała się do nowej rzeczywistości. Praca w fabryce w Hinwil została tak podzielona, by możliwe było zachowanie dystansu społecznego. Dodatkowo poszczególne załogi były od siebie oddzielone, aby zminimalizować ryzyko związane z COVID-19. Od września, gdy do Europy dotarła druga fala koronawirusa, obowiązkowe jest noszenie maseczek ochronnych na terenie zakładu.
- Testy w fabryce były przeprowadzane tylko wtedy, gdy ktoś miał objawy COVID-19 - powiedział Zehnder.
Jednak zespołowi ze Szwajcarii nie udało się uniknąć zakażeń podczas weekendów wyścigowych F1. - Mieliśmy siedem pozytywnych przypadków. Cztery przy okazji wyścigu w Soczi, gdzie Rosjanie nie poradzili sobie z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa w sposób wzorowy. W hotelu część z nich robiła sobie ze mną selfie bez maseczek. Nic dziwnego, że potem wśród osób odpowiedzialnych za catering mieliśmy cztery zachorowania - opowiedział menedżer Alfy Romeo.
- W niedzielę przed GP Portugalii mieliśmy kolejny pozytywny przypadek w naszym centrum gościnnym. W Bahrajnie zachorował nasz inżynier, przez co udał się na izolację, a w Abu Zabi zastąpił go członek rezerwowej kadry. Po ostatnim wyścigu F1 mieliśmy ostatni, siódmy przypadek - dodał Zehnder.
Czytaj także:
George Russell wie, co musi poprawić
Najlepszy sezon w karierze Charlesa Leclerca