F1. Zespół Roberta Kubicy był o krok od zagłady. "Nie wiem, czy udałoby się nam przetrwać"

Koronawirus mocno uderzył w Alfę Romeo. Gdyby nie ograniczenia finansowe wprowadzone przez F1 w związku z pandemią, być może zespół Roberta Kubicy przestałby istnieć. - Nie wiem, czy udałoby się nam przetrwać - mówi Frederic Vasseur.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica (po lewej) i Frederic Vasseur Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica (po lewej) i Frederic Vasseur
Nie jest tajemnicą, że koronawirus mocno uderzył w Formułę 1. Reakcja królowej motorsportu była jednak natychmiastowa. Wobec kryzysu gospodarczego zespoły szybko porozumiały się ws. przełożenia rewolucji technicznej na sezon 2022, zamrożenia rozwoju maszyn w roku 2021 i wprowadzenia znacznie niższych limitów finansowych.

Podjęte działania uratowały Alfę Romeo. W zespole, którego rezerwowym jest Robert Kubica, nie mają co do tego wątpliwości. Kierownictwo ekipy z Hinwil jest wdzięczne konkurentom za to, że w chwili próby potrafili oni zrozumieć sytuację innych.

Alfa Romeo dziękuje rywalom za solidarność

- Nigdy nie jest łatwo wykonać taki ruch, bo zawsze się boisz, że możesz w ten sposób dać przewagę rywalowi. Byliśmy w tak trudnej sytuacji, że musieliśmy się zgodzić na ograniczenie kosztów i wstrzymanie prac rozwojowych w F1 - powiedział "Autosportowi" Frederic Vasseur.

ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"

- Można sobie wyobrazić, że niektóre zespoły mogłyby w tej sytuacji zachować się drastycznie. Kiedy masz świadomość, że podczas testów zimowych w Barcelonie nie notujesz dobrych czasów, to raczej nie masz ochoty zamrozić rozwoju bolidu na kolejnych 18 miesięcy. Na szczęście do tego doszło. Tyle dobrze, bo nie wiem czy bez tego udałoby się nam przetrwać - dodał szef Alfy Romeo.

Choć Francuz nie wymienił nazwy Ferrari wprost, to wydaje się, że jego podziękowania skierowane są głównie w kierunku Włochów. Zespół z Maranello po zimowych testach F1 w Barcelonie wiedział, że ma problemy z bolidem na rok 2020. Mimo to, gdy kilka tygodni później wybuchła pandemia koronawirusa, ekipa dowodzona przez Mattię Binotto zgodziła się na szereg cięć finansowych i rozwojowych.

Zdaniem Vasseura, COVID-19 zmusił zespoły do ścisłej współpracy. - Wcześniej było to trudne. Na pewno w takich czasach widać solidarność grupy. W ciągu kilku tygodni byliśmy w stanie zrobić znacznie więcej niż przez całą ostatnią dekadę. Zmniejszyliśmy koszty, zmodyfikowaliśmy przepisy. Do tego stworzono kalendarz z 17 wyścigami w krótkim okresie - stwierdził szef Alfy Romeo.

- Wydarzyło się tak wiele rzeczy, że to była rewolucja w sposobie myślenia w F1. Teraz musimy utrzymać taki tok postępowania. Myślę bowiem, że w przyszłości będziemy musieli się mierzyć z nowymi, ale podobnymi problemami. Gdy będziemy działać razem, to szybko się z nimi uporami - skomentował Vasseur.

Umowa z Alfą Romeo tylko do końca 2021 roku

Póki co, zespół z Hinwil ma zapewnioną przyszłość do końca sezonu 2021. Na taki okres obowiązuje bowiem umowa partnerska Saubera, bo tak nazywa się szwajcarska firma, z grupą FCA. W jej ramach ekipa przybrała Alfę Romeo i promuje włoskiego producenta samochodów poprzez F1. Podpisany kontrakt daje też teamowi szeroko zakrojoną współpracę z Ferrari.

- Dla nas ta umowa jest kluczowa. Nie chcę mówić o aspekcie finansowym, bo on też ma znaczenie, ale też chodzi o zmotywowanie personelu, możesz rekrutować ludzi i rozwijać firmę. Fakt, że Alfa Romeo, pierwszy mistrz świata w historii F1, przedłuża z nami umowę i chce kontynuować współpracę, to miła nagroda - podsumował Vasseur.

Alfa Romeo za obecność w nazwie zespołu F1 płaci ok. 30 mln euro rocznie. Drugim partnerem Szwajcarów jest Orlen, co powiązane jest z obecnością Roberta Kubicy w tej ekipie.

W tej chwili nie wiadomo, czy umowa pomiędzy Sauberem a FCA zostanie przedłużona. Wynika to z faktu, że amerykańsko-włoska grupa właśnie łączy się z francuską firmą PSA (Peugeot, Citroen). Na mocy tego porozumienia powstaje gigant motoryzacyjny Stellantis, który ma dokonać przeglądu marek w swoim portfolio. Niewykluczone, że część z nich zostanie zlikwidowana w związku ze słabą sprzedażą. W tym kontekście najczęściej wymienia się m.in. Chryslera, Lancię i DS.

Coraz rzadziej mówi się zaś o likwidacji Alfy Romeo. Los firmy uzależniony będzie od sprzedaży nowych modeli - m.in. samochodu miejskiego, który od roku 2022 będzie produkowany w fabryce FCA w Tychach razem z nowym Fiatem i Jeepem.

Czytaj także:
Williams zacieśnia relacje z Mercedesem
Lando Norris zakażony koronawirusem

Czy Alfa Romeo poprawi swoje wyniki w F1 w sezonie 2021?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×