W tegorocznej edycji Rajdu Arktycznego Valtteri Bottas za kierownicą Citroena DS3 WRC zajął szóste miejsce. Jako że start sezonu Formuły 1 opóźni się z powodu ciągle trwającej pandemii COVID-19, to kierowca Mercedesa nie wyklucza, że wkrótce znów zobaczymy go za kierownicą rajdówki.
Bottas bierze pod uwagę start w Rajdzie Finlandii, który zaplanowano w jego rodzinnych stronach pod koniec lutego. Impreza znajduje się w kalendarzu mistrzostw świata WRC, więc 31-latek miałby okazję zmierzyć się ze światową czołówką.
- Mój kalendarz jest bardzo napięty. W tym sezonie Formuła 1 zamierza zorganizować aż 23 wyścigi, dlatego trudno zaplanować inne występy. Zobaczymy jednak, jakie pojawią się możliwości. Wiele też będzie zależeć od tego, jaki samochód będę mógł dostać - powiedział Bottas gazecie "Iltalehti".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Kierowca Mercedesa idzie tym samym śladem Roberta Kubicy, który przed laty też łączył jazdę w F1 z rywalizacją w rajdach. - Rajdy to moje hobby, ale nie jest to tanie. Przy układaniu wszelkich planów będziemy się musieli kierować zdrowym rozsądkiem - dodał Fin.
Jako że GP Australii w F1 zostało przełożone na jesień, to sezon 2021 w królowej motorsportu ruszy dopiero 28 marca w Bahrajnie. Opóźnione zostaną też zimowe testy F1. - Jeszcze nie wiem, czy harmonogram mi pozwoli na występ w Rajdzie Finlandii - zaznaczył Bottas.
- Wszystko zależy od tego, czy będę mieć jakieś zobowiązania względem Mercedesa. Sytuacja jest otwarta, bo na świecie mamy pandemię i wiele się zmienia. Jeśli w moim kalendarzu pojawi się luka, to głęboko się nad tym startem zastanowię. Zwykle lecę na Wyspy pod koniec lutego, bo wykonuję pracę w fabryce. Teraz nie będzie to mieć sensu, bo przygotowania do sezonu wyglądają inaczej. Wszystko odbywa się zdalnie - podsumował Bottas.
Czytaj także:
Kontrowersyjny sponsor wraca do F1
Alfa Romeo pokaże się światu w Warszawie