Sauber to zespół Formuły 1 rywalizujący obecnie jako Alfa Romeo. Rezerwowym tej ekipy przez kolejny sezon będzie Robert Kubica, co wiąże się ze sponsoringiem tytularnym Orlenu. Właścicielem stajni z Hinwil jest fundusz inwestycyjny Islero Investments powiązany z Longbow Finance.
Longbow Finance należy do szwedzkich biznesmenów, którzy kupili Saubera przed kilkoma laty, gdy zespół znajdował się na dnie F1. W ten sposób, niewielkim kosztem, zapewnili miejsce w stawce Marcusowi Ericssonowi. Teraz Skandynawowie mieli uznać, że nadchodzi dobry moment na spieniężenie swojej inwestycji.
Sauber może zmienić właściciela
O możliwej sprzedaży Sabuera na RaceFans.net napisał ceniony dziennikarz Dieter Rencken. Plotki na ten temat w padoku F1 pojawiają się jednak od pewnego czasu. Polskim kibicom od wielu miesięcy marzy się scenariusz, w myśl którego inwestorem ekipy zostaje Orlen. W końcu Daniel Obajtek nie wykluczał, że pewnego dnia polski gigant paliwowy zainteresuje się zespołem F1.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!
Plan, w którym Orlen przejmuje ekipę z Hinwil, a Robert Kubica zostaje etatowym kierowcą Saubera, jest niezbyt realny. Zdaniem Renckena, głównym kandydatem do przejęcia szwajcarskiego zespołu jest Stellantis. To nowo powstały gigant motoryzacyjny, który łączy marki należące do grup FCA (Fiat, Chrysler) oraz PSA (Peugeot, Citroen).
Obecnie Sauber startuje w F1 jako Alfa Romeo. Włosi płacą ok. 30 mln euro rocznie za możliwość promowania swojej marki. Umowa wygasa po sezonie 2021 i być może nie zostanie przedłużona. Nie oznacza to jednak rewolucji w Hinwil.
Obecni właściciele Saubera porozumieli się już z Ferrari ws. dalszej współpracy i w latach 2022-2025 szwajcarski zespół nadal ma korzystać z silników włoskiego producenta, zacieśniając przy tym relacje technologiczne. Umowa nie została jeszcze podpisana, ale odrzucono już możliwość sojuszu z Renault.
Wprawdzie Ferrari i Stellantis to osobne byty prawne, ale firma z Maranello należy do rodziny Agnellich, którzy kontrolowali też grupę FCA i postanowili o utworzeniu z PSA nowego giganta motoryzacyjnego. Dlatego łączenie Stellantis z inwestycją w ekipę F1 nie jest dziełem przypadku.
Jest Alfa Romeo, będzie Maserati?
Jeśli potwierdzą się doniesienia o możliwej inwestycji Stellantis w zespół z Hinwil, to niekoniecznie będzie on nadal rywalizować w F1 jako Alfa Romeo. W ramach zmian po powołaniu nowej spółki szefem włoskiej marki został Jean-Phillipe Imparato.
Francuz wcześniej pełnił funkcję dyrektora zarządzającego w Peugocie, gdzie dał się poznać jako osoba niezbyt przychylna motorsportowi. - Proszenie o 200 mln euro na program wyścigowy to coś szalonego. Nasz trzyletni budżet na motorsport przeznaczyliśmy na inne cele. Zobaczymy, co stanie się potem. Jedno jest pewne. Sporty motorowe są martwe. Chyba że przejdą elektryfikację - mówił "Autocarowi" w 2019 roku Imparato.
W roku 2021 w F1 wszedł w życie limit finansów, za sprawą którego zespoły mogą wydawać maksymalnie 145 mln dolarów. W kolejnych sezonach te kwoty będą jeszcze niższe. To jednak wcale nie oznacza ratunku dla dalszego pobytu Alfy Romeo w królowej motorsportu.
Alfa Romeo posiada obecnie tylko dwa modele w swojej ofercie (Giulia, Stelvio) i firma potrzebuje gotówki, aby stworzyć kolejne modele i uruchomić nowe linie produkcyjne. Wiadomo już, że za kilka miesięcy w Tychach zacznie się produkcja nowego miejskiego SUV-a spod znaku Alfy Romeo.
Imparato, jeszcze jako szef Peugeota, zaakceptował powrót firmy do wyścigów długodystansowych WEC. Jednak z firmy dochodzą plotki, że długo był oporny temu pomysłowi. Dał się przekonać dopiero w momencie, gdy koszty rywalizacji w WEC wyliczono na 30 mln euro, a sponsor Total zobowiązał się do pokrycia znacznej części tej kwoty.
Dlatego nie będzie zaskoczeniem, jeśli Imparato postanowi wycofać Alfę Romeo z F1. Wtedy Stellantis będzie musiał poszukać nowej marki do promocji poprzez wyścigi królowej motorsportu. Kandydat już jest - to Maserati, które poprzez grupę FCA weszło do portfolio giganta Stellantis.
Stellantis to aż 14 marek
Stellantis to w tej chwili aż 14 różnych marek. Nie tylko Fiat, Chrysler, Peugeot czy Citroen, ale również Opel, Maserati, Lancia, Jeep czy Abarth. Dlatego szefowie nowo powstałego giganta mają spory wybór.
W przypadku Maserati może dojść do wewnętrznej konkurencji z Ferrari, bo obie firmy celują w tych samych klientów i oferują luksusowe, ale niezwykle sportowe samochody. Dlatego ostatecznie Stellantis może wybrać inną markę do promocji w F1. Oczywiście pod warunkiem, że nabędzie Saubera.
Równocześnie Stellantis ściągnął w swoje szeregi ludzi, którzy do niedawna pracowali w... Renault. To efekt tego, że na czele grupy stanął Carlos Tavares - dyrektor generalny PSA, a wcześniej dyrektor operacyjny Renault. W tej firmie poznał on m.in. Thierry'ego Koskasa. Były prezes Renault Sport właśnie został dyrektorem ds. marketingu w Stellantis.
Teraz ze Stellantis łączy się Cyrila Abiteboula. Francuz przez wiele lat współpracował z Tavaresem i przez krótki okres z Koskasem, będąc szefem Renault w F1. Ostatnio Abiteboul stracił posadę i chociaż Francuzi mieli mu oferować pracę w zarządzie firmy, to Abiteboul wybrał całkowite odejście z Renault. Plotka głosi, że nowym pracodawcą 43-latka będzie właśnie Stellantis.
Czytaj także:
Znaczący skok Ferrari. Dobre wieści z fabryki
Przełomowy moment w Arabii Saudyjskiej. Pomagają Polacy