Sytuacja nie może trwać w nieskończoność. Koronawirus zabija F1

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Pierre Gasly
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Pierre Gasly

- Nasze przetrwanie nie jest zagrożone - mówi Franz Tost. Szef Alpha Tauri zwraca jednak uwagę na to, że im dłużej będzie trwać pandemia koronawirusa, tym problemy staną się większe. - Czeka nas krytyczny rok - ostrzega.

W tym artykule dowiesz się o:

Zespoły Formuły 1 mają za sobą trudny rok. Pandemia koronawirusa uderzyła je z każdej strony. Część sponsorów wskutek problemów finansowych wycofała się z podpisanych umów albo ograniczyła współpracę. Brak kibiców na trybunach przełożył się z kolei na mniejsze zyski F1, co doprowadziło do ogromnego spadku wysokości premii wypłacanych ekipom.

- Nie chcę więcej takich sezonów jak 2020, kiedy to nie dostaliśmy wystarczającej ilości pieniędzy, bo było mniej wyścigów niż zakładano, a do tego odbywały się bez kibiców - powiedział wprost w "Auto Motor und Sport" Franz Tost, szef Alpha Tauri.

Alpha Tauri należy do Red Bulla i austriacki potentat zapewnia jej środki finansowe, ale jeśli pandemia koronawirusa będzie się przedłużać, to fabryka w Faenzie zacznie odczuwać kłopoty. - Czeka nas krytyczny rok, bo równolegle pracujemy nad dwoma bolidami. Dlatego mam nadzieję, że wszystkie wyścigi zaplanowane na sezon 2021 dojdą do skutku, że kibice wrócą na trybuny, aby promotorzy mieli zyski - stwierdził Tost.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Połamał hokejowy kij na głowie rywala

- Nasze przetrwanie w tej chwili nie jest zagrożone, ale Red Bull nie będzie tu na wieki, jeśli zespoły będą jedynie przynosić straty. Naprawdę mam nadzieję, że uda się jakoś przezwyciężyć sytuację i powrócić na właściwe tory - dodał szef Alpha Tauri.

Problemy mają też zarządcy torów, którzy zarabiają na sprzedaży biletów. - Zostaliśmy uderzeni podwójnie, bo druga odnoga naszej działalności to organizowanie konferencji i wystaw, a one w dobie koronawirusa również się nie odbywają - skomentował Stuart Pringle, szef toru Silverstone i GP Wielkiej Brytanii.

Pringle jest jednak optymistą, co do wyścigu zaplanowanego na lipiec 2021 roku. Wierzy w szybki proces szczepień przeciwko COVID-19 i wpuszczenie na trybuny nawet 140 tys. widzów. - Mamy 70 tys. miejsc, które są rozłożone na dystansie trzech i pół mili. Dlatego chcę, aby GP Wielkiej Brytanii odbyło się z jak największą liczbą fanów. To bardzo ważne dla Silverstone. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby udowodnić, że można organizować wyścigi z kibicami w sposób bezpieczny - dodał.

Czytaj także:
Kubica ostrzega, że F1 może stracić swoje DNA
Ferrari odpaliło bombę. Kibice zaskoczeni

Komentarze (0)