Dzień filmowy ograniczony jest do 100 kilometrów, a kierowcy muszą korzystać z demonstracyjnych opon Pirelli. Wszystko po to, aby nie wykorzystywać tego typu jazd do testowania nowych elementów w bolidach. Ekipy Formuły 1 zwykły jednak wykorzystywać dodatkowy dzień na torze nie tyle do kręcenia materiałów promocyjnych, co sprawdzania niezawodności nowych konstrukcji.
Mercedes jako jedyny zespół F1 nie zorganizował dnia filmowego przed zimowymi testami w Bahrajnie, za co zapłacił wysoką cenę. Już po pierwszym okrążeniu w jego bolidzie zepsuła się skrzynia biegów, a później kierowcy mieli spore problemy z nerwowo zachowującym się tyłem w modelu W12.
Ekipa z Brackley zorganizowała dzień filmowy we wtorek, wykorzystując do tego tor w Bahrajnie. Niemcy zaskoczyli, bo w akcji pojawiły się dwa bolidy, a nie jeden - jak zwykle podczas kręcenia materiałów promocyjnych.
W padoku F1 już pojawiły się plotki, że Mercedes wykorzystał wtorkowe przejazdy, by sprawdzić nowe elementy w modelu W12. Niemcy zachowują się przy tym tajemniczo, bo nie zdradzili dotąd, na co wydali dwa "żetony", uprawniające do zmian w maszynie względem roku 2020.
Czy Mercedes wykorzystał dwa bolidy w trakcie dnia filmowego, by porównać w nich różne części lub ustawienia? To pytanie, jakie zadają sobie eksperci F1. Odpowiedzi poznamy za niespełna dwa tygodnie, bo przy okazji GP Bahrajnu (28 marca) dowiemy się, czy ekipa Toto Wolffa rozwiązała problemy z zachowaniem modelu W12.
Czytaj także:
Fernando Alonso nie może liczyć na taryfę ulgową
"Horror". Problemy Mercedesa po testach F1
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!