Sebastian Vettel ma za sobą fatalny sezon, kiedy to rzadko dojeżdżał do mety na punktowanych pozycjach. Dlatego 33-latek ze sporymi nadziejami przeniósł się do Aston Martina. Zespół z Silverstone za sprawą bliskiej współpracy z Mercedesem ma stać się jedną z potęg Formuły 1.
Pierwszy weekend w nowych barwach zaczyna się rozczarowująco dla Vettela. Czterokrotny mistrz świata F1 w kwalifikacjach do GP Bahrajnu zajął dopiero 18. miejsce. Jego okrążenie kwalifikacyjne w Q1 zostało zepsute przez żółte flagi - najpierw "bączka" na torze wykręcił Nikita Mazepin, a później problemy z silnikiem miał Carlos Sainz.
Vettel po zakończeniu kwalifikacji do GP Bahrajnu nie ukrywał złości. - Gdybym zaczął teraz panikować, to by nie pomogło. Na pewno jestem zdenerwowany i zły. To nie nasza wina, że skończyliśmy tak nisko i odpadłem. Musimy to jednak zaakceptować. Musimy jak najlepiej przygotować się na wyścig - powiedział Niemiec przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"
Jak zdradził kierowca Aston Martina, w ostatniej fazie Q1 miał on szereg problemów z powodu tłoku na torze. - W ostatnim sektorze był ogromny bałagan. Skończyło się tym, że zacząłem mierzone okrążenie na mniej niż sekundę przed upływem czasu - wyjaśnił.
- Potem doszły do tego dwie żółte flagi, więc nie mogłem zrobić zbyt wiele w tej sytuacji - dodał Vettel.
Niemiecki kierowca jest świadom tego, że oczekuje się od niego lepszych rezultatów. - Nie byłem zadowolony z treningów, ale w kwalifikacjach czułem, że jest lepiej. Jednak nie udało mi się przejechać czystego okrążenia. To oczywiste, że nie jesteśmy w miejscu, w którym chcemy być. Wciąż się uczę - bolidu i zespołu. Próbujemy wielu rzeczy, by lepiej zrozumieć maszynę. Mamy potencjał, aby być znacznie szybszym na torze - zapewnił Vettel.
Czytaj także:
Robert Kubica zdał test śpiewająco
Najważniejsze pytania przed startem nowego sezonu F1