Lewis Hamilton z powodu zakażenia koronawirusem nie wystąpił w GP Sakhir pod koniec sezonu 2020. Wtedy w bolidzie Mercedesa zastąpił go George Russell. Młody Brytyjczyk zachwycił ekspertów i kibiców Formuły 1, bo od razu prezentował świetne tempo za kierownicą kompletnie nieznanego sobie bolidu.
Russell był bliski zwycięstwa w GP Sakhir, ale kosztowny błąd Mercedesa podczas pit-stopu sprawił, że ostatecznie 23-latek obszedł się smakiem. Jednak jego jazda sprawiła, że z miejsca stał się on kandydatem do jazdy w Mercedesie w roku 2022, po tym jak wygaśnie kontrakt Valtteriego Bottasa.
W całej sytuacji ciekawe są ostatnie plotki z padoku F1, mówiące o konflikcie na linii Hamilton-Russell. Aktualny mistrz świata miał przestać rozmawiać z obecnym kierowcą Williamsa, bo zaczął dostrzegać w nim potencjalnego rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Dajcie już to słońce". Polska zawodniczka MMA tęskni za wakacjami
Do całej sprawy odniósł się nawet Toto Wolff. - Pierwszy raz o tym słyszę. Jednak uczucia kierowców są ostatnią rzeczą, o której myślę. Jestem w stanie sobie to wyobrazić, bo rywalizacja między nimi jest bardzo mocna - powiedział szef Mercedesa w Sport24.
- Duzi chłopcy zawsze czują, gdy w okolicy pojawia się mocny rywal, a Russell takim jest. To przedstawiciel nowego pokolenia - dodał Austriak.
W Mercedesie po sezonie 2021 wygasa również kontrakt Hamiltona. 36-latek podczas ostatnich negocjacji chciał sobie zapewnić prawo weta, które dawałoby mu możliwość wyboru partnera zespołowego. Niemcy nie spełnili jednak tego żądania Brytyjczyka, przez co ostatecznie podpisał on ledwie roczną umowę. Nie jest przy tym tajemnicą, że Hamilton wolałby mieć nadal u swojego boku w Mercedesie Bottasa, który zgadza się na rolę kierowcy numer dwa w ekipie.
Czytaj także:
Od przyjaźni do nienawiści w F1
Williams nie pójdzie na kompromisy