F1. Sebastian Vettel zaatakował sędziów. "To niezbyt profesjonalne"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Sebastian Vettel zaliczył kolejny kiepski wyścig F1 w barwach Aston Martina. Wpływ na wynik Niemca w GP Emilia Romagna miała kara, jaką nałożyli na niego sędziowie. 33-latkowi decyzja stewardów nie przypadła jednak do gustu.

Sebastian Vettel ma za sobą dwa wyścigi Formuły 1 w barwach Aston Martina, a na jego koncie nadal nie ma punktów. W GP Bahrajnu niemiecki kierowca podpadł sędziom, gdy uderzył w bolid Estebana Ocona. W GP Emilia Romagna stewardzi znów musieli zajmować się byłym mistrzem świata F1.

Vettel przed startem wyścigu miał problemy z hamulcami, a mechanicy przystąpili do naprawiania usterki, przez co złamano zapis regulaminu o konieczności założenia kół w odpowiednim momencie. Otrzymał za to karę 10 s. postoju w alei serwisowej. Tyle że decyzję stewardów ogłoszono dopiero na 22. okrążeniu GP Emilia Romagna.

- Chłopacy z zespołu zrobili wszystko przed startem wyścigu i spisali się naprawdę dobrze. Moglibyśmy mieć lepszy wyścig, gdyby tylko FIA zareagowała odpowiednio szybko - powiedział Vettel, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Zdaniem Niemca, sędziowie mogli swoją decyzję ogłosić znacznie wcześniej, a odbycie kary na początku rywalizacji zwiększyłoby jego szanse na punkty. - Sędziowie wiedzieli, że złamaliśmy przepisy. Przed wyścigiem nie zawracali sobie jednak tym głowy. To niezbyt profesjonalne - dodał kierowca Aston Martina.

Z zarzutami Niemca nie zgodził się Michael Masi. - Nie wiem, czy wydanie tej decyzji zajęło więcej czasu niż zwykle. Sprawę zgłosił delegat techniczny. Trzeba wydać odpowiednie dokumenty, zapoznać się z regulaminem, potwierdzić dowody i ustalić karę - stwierdził dyrektor wyścigowy F1.

Problem Aston Martina jest tym większy, że zespół nie wie, co spowodowało awarię hamulców. Ta sama usterka przed GP Emilia Romagna dopadła też maszynę Lance'a Strolla.

- Hamulce tylne zaczęły się przegrzewać. Okrążenie instalacyjne nie było takie jak zwykle ze względu na deszczu. W efekcie nie mieliśmy do czynienia z normalnym przepływem powietrza. Jednak mimo to, ustawienia były takie, że hamulce nie powinny były się zapalić - ocenił Otmar Szafnauer, szef Aston Martina.

Czytaj także:
Robert Kubica zrobił to, co do niego należało
Imola - miejsce tragicznego weekendu F1

Komentarze (0)