Toto Wolff obecnie ma ogromne wpływy w świecie Formuły 1. Odkąd w roku 2014 został szefem Mercedesa, niemiecki zespół jest niepokonany i zdobył wszystkie możliwe tytuły mistrzowskie. Austriak jest równocześnie akcjonariuszem ekipy z Brackley. W zeszłym roku nabył też pakiet akcji Aston Martina.
Inwestycja w Aston Martina to efekt przyjaźni, jaka nawiązała się pomiędzy Toto Wolffem a Lawrencem Strollem. Kanadyjski miliarder od kilku lat blisko współpracuje z Niemcami w F1. - Wolff nazywany jest "pieskiem na łańcuchu pana Strolla". To cytat z Berniego Ecclestone'a - powiedział Colin Kolles w sport1.de.
Zdaniem Niemca, Wolff ze Strollem mogą się przyczynić do upadku kariery Sebastiana Vettela, który w roku 2021 został kierowcą Aston Martina. - Połączenie Stroll-Wolff jest bardzo niebezpieczne dla Sebastiana. Tam w tle dzieje się sporo rzeczy - dodał Kolles, który nie sprecyzował jednak zarzutów pod adresem tego duetu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
W padoku F1 nie brakuje jednak opinii, że kanadyjski miliarder będzie dążyć do sytuacji, w której Aston Martin preferować będzie syna właściciela zespołu - Lance'a Strolla. W ten sposób młody kierowca miałby zbudować swoją renomę, regularnie wygrywając z czterokrotnym mistrzem świata F1.
Kolles zwrócił przy tym uwagę, że Wolff niesłusznie nazywany jest ojcem sukcesu Mercedesa. Austriak dołączył do ekipy tuż przed startem sezonu 2014, gdy niemal wszystkie kluczowe decyzje były już podjęte. - Struktury Mercedesa stworzył wtedy Ross Brawn. Zespół F1 jest jak wielki parowiec. Jeśli wymienisz kapitana, to parowiec i tak będzie dalej płynął. Prace budowlane pod sukces ekipy wykonał zatem Brawn - ocenił Kolles.
To kolejna odsłona konfliktu Kolles-Wolff. Według nieoficjalnych informacji, gdy Austriak pod koniec roku 2013 obejmował stanowisko szefa w Mercedesie i rezygnował z pracy na rzecz Williamsa, miał obiecać Kollesowi podobną rolę w stajni z Grove. W ten sposób Wolff miał odpłacić się Niemcowi za to, że ten wprowadził go do świata F1 w roku 2009.
Jednak Wolff nigdy nie zrealizował danej obietnicy i Kolles nie został szefem Williamsa. - Ludzie obiecują pewne rzeczy, a później nie wywiązują się z tych deklaracji. To jest problem. Pan Wolff był moim partnerem biznesowym i to ja sprowadziłem go do F1. Nawet jeśli wiele osób tego nie wie albo nie chce wiedzieć - zakończył Kolles.
Czytaj także:
Błąd wart miliony. Alfa Romeo ma czego żałować
Rosjanin znów w ogniu krytyki. Nic sobie z tego nie robi