Po zimowych testach Formuły 1, a także późniejszym GP Bahrajnu, wiele mówiło się o końcu dominacji Mercedesa w F1. Wprawdzie inauguracyjny wyścig wygrał Lewis Hamilton, ale jego przewaga na mecie nad Maxem Verstappenem była minimalna. Kolejne tory miały już należeć do Red Bull Racing.
Po trzech wyścigach to Hamilton jest liderem mistrzostw F1. Ma na swoim koncie 69 punktów, podczas gdy Verstappen 61. Dodatkowo Brytyjczyk zgarnął pole position w GP Hiszpanii, a na torze Catalunya niezwykle trudno się wyprzedza. Dlatego w niedzielę Holender może ponieść kolejne straty w walce o tytuł.
- Zawszę wolę być pierwszy na starcie. Wtedy mam wszystko w swoich rękach - powiedział Verstappen w Ziggo Sport po kwalifikacjach do GP Hiszpanii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!
- Wyciągnąłem z bolidu tyle, ile mogłem. Nie bez powodu zwykle mam przed sobą dwa Mercedesy albo jestem nimi przedzielony. Wyraźnie potrzebujemy więcej prędkości, aby ich pokonać. Tego nam brakuje - dodał 23-latek.
Zdaniem Verstappena, Red Bull zmniejszył dystans do Mercedesa w F1, ale nie wysunął się na czoło stawki pod względem osiągów. - Wiedzieliśmy, gdzie są nasze słabości i się poprawiliśmy. Jeśli jednak chcesz walczyć o mistrzostwo, to musisz zrobić kolejny krok naprzód. Tyle że my to wiemy - stwierdził.
Co ciekawe, Mercedes ma zupełnie inne wnioski. Niemcy utrzymują, że to Red Bull stał się siłą numer jeden w F1. - Nam trochę brakuje prędkości maksymalnej w porównaniu z nimi. Red Bull zrobił spory krok naprzód - komentował w sobotę Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także:
Robert Kubica nie jest mózgiem zespołu
Carlos Reutemann w stanie krytycznym