Wojna o tytuł mistrzowski między Lewisem Hamiltonem a Maxem Verstappenem nabiera rumieńców. Wprawdzie Brytyjczyk ma 14 punktów przewagi, ale lada moment w kalendarzu nadejdą rundy Formuły 1, które bardziej sprzyjają bolidowi Red Bull Racing. Dlatego wszystkie chwyty są dozwolone.
Hamilton już przy okazji GP Hiszpanii mówił, że Red Bull używa elastycznego tylnego skrzydła, które odpowiednio się wygina wskutek działania podmuchów wiatru. W efekcie FIA zapowiedziała, że od GP Francji bolidy będą przechodzić dodatkowe kontrole.
To jednak nie wystarczyło kierowcy Mercedesa. - Chociażby w Baku zyskają na tym 0,6 s. na prostych. Musimy wywierać większą presję na FIA, aby lepiej kontrolowała pewne rzeczy - powiedział w Sky Sports Hamilton, który byłby za tym, aby FIA wprowadziła dodatkowe kontrole bolidów natychmiast.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Musimy sobie przyznać, że inżynierowie Red Bulla są geniuszami, więc jeśli zostawisz im wolną przestrzeń do interpretacji przepisów, to ją wykorzystają - dodał aktualny mistrz świata F1.
Red Bull nic sobie jednak nie robi z komentarzy Hamiltona. Przedstawiciele teamu z Milton Keynes zapewniają, że model RB16B jest legalny i nie łamie przepisów F1. Co więcej, Helmut Marko sugerował, że z elastycznymi tylnymi skrzydłami eksperymentują Alpine oraz Alfa Romeo.
Jeśli jednak okaże się, że Red Bull musiał zmienić elementy swojego bolidu wskutek nowych regulacji, będzie to miało spory wpływ na losy walki o tytuł F1.
Czytaj także:
Monako - raj dla miliarderów w F1
George Russell ma konkretne żądania