Mercedes chciał uderzyć w Red Bull Racing, podejrzewając go o stosowanie elastycznego tylnego skrzydła, a rykoszetem trafił w kilka innych zespołów. Okazało się bowiem, że takie rozwiązania w swoich bolidach mają jeszcze m.in. Alpine, Alfa Romeo oraz Ferrari. Włosi przyznali się nawet do tego wprost przy okazji GP Monako (szczegóły TUTAJ).
Bardzo ostro na temat ostatnich wydarzeń wypowiedział się też Frederic Vasseur. - To dotknie każdego. Mamy pewne przepisy, które regulują jak dany element może się odkształcić pod danym obciążeniem. Sądzę, że nie jesteśmy sprytniejsi od innych. Każdy trzymał się tych limitów, to FIA nagle postanowiła je zmienić - powiedział magazynowi "The Race" szef Alfy Romeo.
Począwszy od GP Francji (18-20 czerwca) bolidy F1 będą poddawane bardziej rygorystycznym testom, które mają wykazać, czy tylne skrzydło wygina się w sposób zgodny z przepisami. W ten sposób FIA zareagowała na pretensje Mercedesa, zdaniem którego bolid Red Bulla na sezon 2021 jest niezgodny z przepisami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- To zaskakujące, że FIA nagle zmieniła obciążenie i sposób odkształcenia w testach, i to w trakcie sezonu! Nie chodzi o dodanie dodatkowych testów, czy też nowego sposobu jego przeprowadzania, a o zmianę funkcjonujących wartości. To pierwszy raz, gdy widzimy coś takiego - dodał Vasseur.
Zdaniem Francuza, jego zespół przez ostatni ruch FIA jest narażony na dodatkowe koszty. - Zrobiliśmy coś zgodnego z przepisami, wykonaliśmy dobrą robotę i musimy wyprodukować nowe tylne skrzydła. To ogromny koszt. Mamy na to dość czasu, ale to nas będzie kosztować fortunę - podkreślił Vasseur.
Szef Alfy Romeo nie chciał zdradzić, jak wiele Alfę Romeo będzie kosztować produkcja jednego nowego elementu. Zwrócił jednak uwagę na inny szczegół. - Wszyscy walczymy o obniżenie kosztów. I nagle ktoś podejmuje takie decyzje, które jak dla mnie są żartem - ocenił.
Vasseur podkreślił przy tym, że tak naprawdę wyginające się tylne skrzydło na prostej, co zdaniem Mercedesa zapewnia większą prędkość maksymalną, daje minimalną przewagę na dystansie całego okrążenia.
- Różnice są marginalne, bo porównywaliśmy różne części jedna po drugiej, ale nie o to chodzi. Martwi mnie co innego. Może w przyszłym tygodniu nagle zmienimy limit wagowy bolidów, bo okaże się, że jeden zespół nie jest w stanie zmieścić się w limitach? - zapytał szef Alfy Romeo.
Francuz wskazał też palcem na Mercedesa i McLarena, bo te zespoły najgłośniej domagają się ostrej reakcji FIA ws. elastycznych tylnych skrzydeł. - Jeśli zmieniasz przepisy w trakcie sezonu, to będziesz musiał zaprojektować nowe części. Jeśli są ekipy, które twierdzą, że ich to nie dotyczy, to chyba sobie żartują - podsumował.
Czytaj także:
Monako - raj dla miliarderów w F1
George Russell ma konkretne żądania