Mercedes już w trakcie czwartkowych treningów Formuły 1 przed GP Monako miał problemy z tempem. W sobotę sytuacja wyglądała nieco lepiej, ale tylko u jednego kierowcy. Valtteri Bottas był bowiem w stanie walczyć o czołowe lokaty, podczas gdy Lewis Hamilton tracił sporo dystansu nawet względem Fina.
Potwierdzeniem tego mogą być wyniki kwalifikacji do GP Monako, w których Bottas uzyskał trzeci wynik. Hamilton był dopiero siódmy i nazwał swój występ "katastrofą".
- Wyprzedzanie tutaj jest prawie niemożliwe. Jesteśmy w takim miejscu, gdzie praktycznie wszyscy mają taką samą prędkość. Sobota jest kluczowym dniem w Monako, więc wygrana jest poza zasięgiem. Minimum na wyścig to siódma pozycja - powiedział Hamilton, którego cytuje motorsport.com.
36-latek nie ukrywał, że jest zaskoczony sobotnimi mękami, bo "w czwartek nie czuł się tak źle". Hamilton wraz z Mercedesem miał jednak pójść w złą stronę z ustawieniami, przez co bolid stał się "okropny". - Wrócimy do podstaw. Cierpiałem na brak przyczepności. Próbowałem naciskać, ale to nic nie dawało - wyjaśnił kierowca Mercedesa.
- Valtteri coś wycisnął z tego bolidu, ale mieliśmy pewne problemy. To jasne - podsumował Hamilton.
Złość Hamiltona nie dziwi, biorąc pod uwagę sytuację w klasyfikacji kierowców F1. Brytyjczyk ma tylko 14 punktów przewagi nad Maxem Verstappenem. Holender w kwalifikacjach uzyskał drugi czas, a niewykluczone nawet, że wskutek potencjalnej kary dla Charlesa Leclerca (szczegóły TUTAJ) ustawi się na pole position. W niedzielę możemy zatem być świadkami zmiany na czele mistrzostw F1.
Czytaj także:
Williams ma ofertę dla George'a Russella
Skandal w F1 wisi w powietrzu
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk