Red Bull Racing uchodził za faworyta GP Monako, bo bolid "czerwonych byków" zwykł spisywać się lepiej na krętych i wąskich torach. Jednak w Milton Keynes najpewniej nie oczekiwali, że tak słabo na ulicach Monte Carlo spisze się Mercedes. Dopiero siódma lokata Lewisa Hamiltona sprawiła, że Max Verstappen został nowym liderem mistrzostw F1.
- Byłem zaskoczony, że Hamilton jechał tak wolno za Gaslym, nie podejmując walki. Później jeszcze Mercedes stracił Bottasa. To pokazuje, że gdy pojawia się presja, to popełniasz błędy. Musimy nadal naciskać i wywierać jak największą presję na oba bolidy Mercedesa - powiedział Sky Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Zdaniem Austriaka, sporo w walce o tytuł mistrzowski w Formule 1 namieszać może jeszcze Ferrari, które w Monako zasygnalizowało powrót do wysokiej formy. - Ferrari dołączyło jako trzeci gracz. To bardzo dobra wiadomość dla kibiców, a dla nas oznacza konieczność jeszcze cięższej pracy - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
Bardzo słaby występ Mercedesa w GP Monako sprawił, że Red Bull objął też prowadzenie w klasyfikacji konstruktorów F1. - Warto było ryzykować. Mercedes miał nad wyraz słaby dzień i ważne było, aby to wykorzystać. Zrobiliśmy i mamy prowadzenie w obu klasyfikacjach po raz pierwszy w erze hybrydowej F1. To zachęcające - ocenił Christian Horner, szef Red Bulla.
- Nie możemy jednak pozwolić na to, by poniosły nas emocje. Wciąż daleka droga do rozstrzygnięć w kwestii obu tytułów. Jednak bycie tak blisko, na tym etapie, jest bardzo zachęcające - dodał Horner.
Czytaj także:
Red Bull nie obawia się gróźb Mercedesa
Transfer George'a Russella niemal pewny