F1. Koniec teorii spiskowych. Aston Martin uciszył krytyków

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Aston Martin znalazł się na świeczniku po wystrzale opony Lance'a Strolla w GP Azerbejdżanu. Zespół z Silverstone był podejrzewany o oszustwa przy ustawianiu ciśnienia opon. Kolejny wyścig F1 zdaje się temu przeczyć.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez Formułę 1 przetoczyła się burzliwa dyskusja na temat opon i ciśnienia. Według nieoficjalnych doniesień z padoku F1, część zespołów miała znaleźć sposób na to, by korzystać z niższego niż nakazane ciśnienia w swoich kołach. Palcem wskazywano Red Bull Racing i Aston Martina, bo to właśnie kierowcom tych ekip wystrzeliły opony w GP Azerbejdżanu.

W GP Francji wprowadzono bardziej surowe zasady, co do ciśnienia opon. Ekipy musiały mocniej napompować koła, ale nie miało to wielkiego przełożenia na wyniki. Znów najlepszy był Max Verstappen z Red Bulla, a dobrze wypadli też kierowcy Aston Martina.

- Na Paul Ricard nasi kierowcy zaliczyli długie przejazdy i nie mieli problemów. Mam nadzieję, że to uciszy tych, którzy twierdzili, że obchodzimy przepisy w kwestii ciśnienia opon - powiedział agencji GNN szef ekipy z Silverstone, Otmar Szafnauer.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek szczerze o przygotowaniach w Spale. "Odpalamy grilla, gdy nie jesteśmy usatysfakcjonowani z menu"

- Nigdy nie złamaliśmy przepisów i nigdy tego nie zrobimy. Po prostu bardzo dobrze rozumiemy opony, wiemy jak z nimi współpracować. We Francji pokazaliśmy to ponownie. Postępowaliśmy zgodnie z nową dyrektywą techniczną, a nasze opony nadal działały dobrze - dodał Szafnauer.

Amerykanin wbił za to szpilkę rywalom, którzy w GP Francji zanotowali słabe wyniki. - Może powinniśmy zwrócić większą uwagę na naszych przeciwników, którzy nagle stracili tempo - stwierdził szef Aston Martina i nie jest tajemnicą, że miał na myśli Ferrari. Włoski zespół na Paul Ricard nawet nie zdobył punktów.

Skąd wzięły się problemy włoskiej ekipy? - Chodzi o bardzo wąskie okno robocze opon. Musimy je zwiększyć, bo problem z ziarnieniem ogumienia dotyka nas mocniej niż innych - stwierdził Carlos Sainz, po tym jak finiszował na Paul Ricard na jedenastej pozycji.

Szef Ferrari odrzucił jednak sugestie, jakoby wyższe ciśnienie opon było przyczyną słabej formy jego zespołu w GP Francji. - Mieliśmy tu problemy również przed dwoma laty. One dotyczą przodu bolidu, a wyższe ciśnienie dotyczy tylnych kół - stwierdził krótko Mattia Binotto.

Czytaj także:
Formuła 1 nie powinna się mieszać do polityki
Męczarnie Ferrari we Francji

Komentarze (0)