Wydarzenia w sezonie 2021 w Formule 1 przybierają zaskakujący obrót. Podczas gdy wielu ekspertów oczekiwało dalszej dominacji Mercedesa i rekordowego, ósmego tytuł Lewisa Hamiltona, wyzwanie brytyjskiemu kierowcy potrafi rzucić Max Verstappen. Po zwycięstwie w GP Francji Holender ma 12 punktów przewagi nad głównym rywalem.
To wszystko sprawia, że humory dopisują szefom Red Bull Racing. - Kto lub co może nas powstrzymać? Tylko problemy techniczne mogą pokrzyżować plany Maxowi. Albo jakaś magiczna sztuczka wymyślona przez Mercedesa - powiedział "F1 Insider" Helmut Marko, doradca Red Bulla.
Eksperci zwracają uwagę na to, że Mercedes jest zaskoczony tym co się dzieje i momentami nie potrafi odpowiedzieć na ataki Red Bulla. - Widzę w Mercedesie tylko jedną rzecz. Panikę. Hamilton, Bottas, Wolff - każdy z nich panikuje. Wskazują na tylne skrzydła Red Bulla, szukają u nich problemów. Są pod ogromną presją. Wystarczy posłuchać ile przekleństw wypowiedzieli podczas ostatniego wyścigu - stwierdził w "Algemeen Dagblad" Tom Coronel, holenderski kierowca.
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk
Podobnie sprawę widzą europejskie media. Po GP Francji austriacki "Kroner Zeitung" stwierdził, że Verstappen "podbił kolejne terytorium Mercedesa", bo tor Paul Ricard w ostatnich latach zwykł preferować bolidy ekipy z Brackley. Hiszpański "AS" napisał, że "Hamilton nie jest już szefem".
"Czy to punkt zwrotny tegorocznej walki o tytuł? Zwycięstwo Verstappena we Francji to alarm dla Mercedesa" - oceniła "La Gazetta dello Sport", a jej dziennikarz Luigi Perna jest zdania, że presja tworzona przez Verstappena i Red Bulla "podkreśla słabości Mercedesa".
"Verstappen ma niezwykłą wiarę w umiejętności swoje i zespołu. Zachowuje kontrolę nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Nuda w Formule 1, odbywającej się pod dyktando Mercedesa, dobiegła końca" - podsumowało "Corriere dello Sport".
Czytaj także:
Formuła 1 nie powinna się mieszać do polityki
Męczarnie Ferrari we Francji