F1. Męczarnie Ferrari we Francji. Zespół nie zna odpowiedzi

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

- Coś poszło nie tak - stwierdził Mattia Binotto po GP Francji. Dość niespodziewanie Ferrari zanotowało fatalny weekend w F1 i nie zdobyło punktów na Paul Ricard. Niewykluczone, że słaba forma ekipy jest powiązana z wyższym ciśnieniem opon.

W tym artykule dowiesz się o:

Ferrari po słabym sezonie 2020 pozytywnie zaskakiwało w tegorocznej kampanii Formuły 1, zdobywając ostatnio dwa pole position z rzędu i walcząc o najniższy stopień podium klasyfikacji konstruktorów F1. Tymczasem w GP Francji włoska ekipa nie zdobyła punktów - Carlos Sainz był jedenasty, a Charles Leclerc dopiero szesnasty.

"Katastrofa" - tak występ Ferrari w GP Francji oceniła gazeta "Iltalehti". Dziennik był bezlitosny dla stajni z Maranello. "Zerowy dorobek punktowy zgasił rozkwitającą nadzieję, jaka pojawiła się po ostatnich wyścigach. Enzo Ferrari, który zmarł 33 lata temu, przewróciłby się w grobie, gdyby mu ktoś powiedział, że Williams i Alpha Tauri znajdą się przed jego ekipą" - napisała gazeta.

- Coś poszło nie tak - przyznał w "La Gazetta dello Sport" Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!

Problemy w GP Francji miały też Alfa Romeo i Haas, które korzystają z silników Ferrari. Jednak Binotto uważa, że przyczyna problemu może tkwić nie tyle w jednostce napędowej, co w oponach. - Mieliśmy większe zużycie niż zwykle. Musimy zatem zrozumieć, czy czasem nie dochodziło do przegrzewania opon - dodał Włoch.

Warto mieć świadomość, że przy okazji GP Francji zespoły musiały stosować wyższe ciśnienie w swoich oponach. To konsekwencja eksplozji ogumienia we wcześniejszym wyścigu F1 w Azerbejdżanie. - Czy wyższe ciśnienie wpłynęło na nasze problemy? Być może, ale będziemy musieli to przeanalizować - stwierdził Binotto.

Nieco bardziej wylewny przed dziennikarzami był Sainz, który przyznał wprost, że Ferrari ma problemy z tempem wyścigowym i zużyciem opon od pewnego czasu. - Tak naprawdę cierpimy pod tym względem począwszy od pierwszej rundy F1 w Bahrajnie. Musimy szybko znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy - powiedział Hiszpan, którego cytuje agencja GNN.

W Maranello obecnie nacisk położony jest jednak na rozwój bolidu szykowanego z myślą o sezonie 2022, dlatego też najprawdopodobniej część obecnych problemów zespołu nie zostanie rozwiązana.

- Próbowałem wszystkiego w tym wyścigu, ale po prostu za szybko zużywaliśmy opony. Nie będziemy w stanie rozwiązać tego problemu w tak krótkim czasie. Jednak musimy poprawiać się również w tym aspekcie, aby być konkurencyjnym w sezonie 2022 - podsumował Leclerc.

Czytaj także:
Robert Kubica znów dostanie szansę
Max Verstappen dumny z pokonania Mercedesa

Komentarze (0)