F1. Mercedes już zna przyczynę porażki. Analiza w fabryce wiele wyjaśniła

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

- Nie mamy pojęcia - tak o przyczynach porażki w GP Francji mówili przedstawiciele Mercedesa. Analiza w fabryce w Brackley sprawiła, że ekipa już wie, dlaczego została pokonana przez Red Bull Racing i Maxa Verstappena.

Lewis Hamilton objął prowadzenie w GP Francji na pierwszym okrążeniu, po tym jak błąd popełnił Max Verstappen. Kierowca Mercedesa w swoim stylu zaczął uciekać głównemu rywalowi w walce o tytuł mistrzowski w Formule 1. Verstappen jako pierwszy zjechał na pit-stop i miał w tym momencie ok. 3 s. straty do prowadzącego Hamiltona.

Brytyjczyk odpowiedział zjazdem do alei serwisowej chwilę później i ku zdziwieniu szefów Mercedesa, wyjechał na tor za Holendrem. - Jak to się stało? - pytał 36-latek, a w odpowiedzi usłyszał krótkie, ale treściwe "nie mamy pojęcia".

Mercedes przeanalizował GP Francji w fabryce w Brackley. Zespół postanowił poszukać przyczyny porażki, bo analizy komputerowe wskazywały, że Hamilton powinien wyjechać po pit-stopie przed Verstappenem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców

- Dlaczego nie wezwaliśmy Lewisa na pit-stop okrążenie wcześniej? Cóż, z perspektywy czasu byśmy to zrobili. Różnica między Lewisem a Maxem wynosiła 3,2 s. i myśleliśmy, że to wystarczy, aby uchronić się przed podcięciem - powiedział w filmie opublikowanym w social mediach Andrew Shovlin, dyrektor ds. inżynierii w Mercedesie.

- Jak Max wyszedł na prowadzenie? Cóż, jest kilka obszarów, w których straciliśmy nieco czasu. Sam pit-stop nie był problemem, bo wymiana kół poszła nam bardzo dobrze. Straciliśmy jednak w końcówce okrążenia i przy wjeździe do alei serwisowej, gdy Lewis miał już zużyte opony. Do tego wystąpił niewielki poślizg kół, gdy opuszczał stanowisko. To też kosztowało go nieco czasu - dodał Shovlin.

Shovlin podkreślił, że główny problem polegał jednak na tym, że symulacje komputerowe dostarczyły Mercedesowi zakłamany obraz sytuacji. Zespół powinien był po prostu wezwać Hamiltona na zmianę opon o okrążenie wcześniej. - Z perspektywy czasu, zrobilibyśmy to. Verstappen zostałby z tyłu i musiałby stosować strategię podobną do Pereza - ocenił inżynier Mercedesa.

Nie był to jednak jedyny błąd Mercedesa w GP Francji. Lepsza okazała się bowiem strategia z dwoma pit-stopami, jaką zastosował Red Bull Racing w przypadku Verstappena. Holender w drugiej fazie wyścigu F1 zjechał po nowe opony, po czym w ekspresowym tempie odrabiał straty do Hamiltona i wyprzedził go po raz drugi z łatwością w samej końcówce.

Czytaj także:
W nim Alfa Romeo widzi przyszłość
Max Verstappen w drodze po tytuł

Komentarze (0)