Lewis Hamilton może mówić o ogromnym szczęściu. Brytyjczyk, po tym jak trafił w tylne koło Maxa Verstappena, utrzymał się na torze i był w stanie kontynuować jazdę. Natomiast rozbity bolid Holendra uszkodził bandy ochronne, dlatego sędziowie przerwali GP Wielkiej Brytanii czerwoną flagą. W tym momencie wszyscy kierowcy musieli zjechać do alei serwisowej.
Czerwona flaga sprawiła, że mechanicy Mercedesa otrzymali kilkanaście minut, by naprawić uszkodzenia w bolidzie Hamiltona. Zdaniem kierownictwa ekipy z Brackley, moment przerwy w GP Wielkiej Brytanii był kluczowy dla aktualnego mistrza świata Formuły 1.
- Znaleźliśmy uszkodzenie w feldze koła Hamiltona. Gdyby nie doszło do czerwonej flagi, to musielibyśmy wycofać Lewisa z wyścigu - przekazał Andrew Shovlin, szef inżynierów w Mercedesie, którego cytuje motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor
- Poza tym, skala uszkodzeń była stosunkowo niewielka. Zniszczony został czujnik temperatury opon, który się poluzował i wisiał w powietrzu. Do tego oberwała mniej ważna część przedniego skrzydła - dodał Shovlin.
Dlatego też mechanicy Mercedesa nie mieli większych problemów z naprawą uszkodzeń, a Hamilton po wznowieniu wyścigu imponował tempem. W efekcie w końcówce rywalizacji, mimo otrzymania wcześniej kary 10 s, aktualny mistrz świata był w stanie wyprzedzić Charlesa Leclerca i wygrał GP Wielkiej Brytanii.
- Od początku nasi stratedzy przewidywali, że Lewis przy tej strategii dopadnie Charlesa na dwa okrążenia przed metą. W pewnym momencie, gdy opony się zużyły, można było dostrzec, że Lewis miał po 0,8 s przewagi na każdym okrążeniu - wyjaśnił Shovlin.
Wygrana Hamiltona na Silverstone, przy równoczesnym braku punktów Verstappena, ma spory wpływ na klasyfikację F1. Przewaga Holendra nad Brytyjczykiem stopniała z 33 do 8 punktów.
Czytaj także:
Max Verstappen zabrał głos po wypadku
Szokujące nagranie po wypadku Maxa Verstappena