George Russell trafił do Williamsa w roku 2019 i tworzył wówczas duet kierowców z Robertem Kubicą. Fatalna dyspozycja zespołu z Grove sprawiła, że Brytyjczyk i Polak regularnie zamykali stawkę Formuły 1. Mimo to, Russell kilkukrotnie błysnął talentem i regularnie wygrywał walkę z Kubicą.
Od tego momentu Russell nie zaznał smaku zdobycia punktów dla Williamsa w F1. Jednak GP Węgier okazało się przełomem. Po dyskwalifikacji Sebastiana Vettela, 23-latek finiszował jako ósmy kierowca w stawce. O "oczko" wyżej sklasyfikowany został Nicholas Latifi. To najlepszy wynik zespołu od GP Brazylii w roku 2017.
Na wiadomość o tym Russell w rozmowie ze Sky Sports po wyścigu wzruszył się na tyle, że po jego policzkach poleciały łzy. - Nie spodziewałem się tego. Prawdopodobnie po wygranym wyścigu nie płakałbym, a tutaj taka reakcja na pierwsze punkty. To tyle dla mnie znaczy - powiedział kierowca Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
- Ta zdobycz znaczy więcej, niż jestem w stanie wyrazić słowami. Gdy sobie pomyślę przez co przeszliśmy przez ostatnie trzy lata... Jeśli walczysz o coś tak zaciekle przez tak długi okres i w końcu to dostajesz. To był niesamowity wyścig. Drugi przejazd był najprawdopodobniej najlepszym w mojej karierze. Wycisnąłem wszystko z bolidu. Robię to w każdym wyścigu, ale tym razem wróciłem z czymś do domu - dodał.
Russell po wznowieniu rywalizacji w GP Węgier był nawet drugi w stawce, ale zyskał kilka pozycji dzięki wyprzedzeniu innych samochodów na wyjeździe z alei serwisowej. Sędziowie zareagowali i poinformowali 23-latka, że musi oddać kierowcom pozycje, bo naruszył przepisy.
- Dostrzegłem okazję. Po prostu pomyślałem "chrzanić to, skorzystajmy z szansy". Nagroda przewyższała nad ryzykiem. Jestem wdzięczny FIA za odrobinę zdrowego rozsądku i instrukcję nakazującą oddanie pozycji. Mogli mnie nie informować i dać karę - podsumował Russell.
Czytaj także:
Dramat Sebastiana Vettela. Niemiec zdyskwalifikowany
Lewis Hamilton zrujnowany przez koronawirusa