Tu się zaczęło, tu się zakończy? Robert Kubica ma szczególną więź z Monzą

Przed 15 laty Robert Kubica na torze Monza zdobył pierwsze podium w F1. To był ledwie jego trzeci start w królowej motorsportu. W GP Włoch polski kierowca wystąpi w 99. wyścigu. Być może ostatnim.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica (pierwszy z prawej), podium GP Włoch 2006 Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Robert Kubica (pierwszy z prawej), podium GP Włoch 2006
W sezonie 2006 wszystko potoczyło się bardzo szybko. 6 sierpnia Robert Kubica zaliczył pierwszy występ w Formule 1 w barwach BMW Sauber, a już nieco ponad miesiąc później, w swoim zaledwie trzecim starcie stał na podium GP Włoch. 21-letni wówczas kierowca nie potrzebował wiele czasu, by zademonstrować pełnię swojego talentu.

Po 15 latach od tamtych wydarzeń Robert Kubica dość niespodziewanie szykuje się do startu w GP Włoch, co będzie jego 99. występem w F1. Talent predysponował Polaka do znacznie większej liczby występów, ale wszystko zmieniło się wraz z fatalnym wypadkiem w Ronde di Andora w roku 2011.

Kubica musi podchodzić do GP Włoch ze świadomością, że być może jest to jego ostatni wyścig F1 w karierze. Czy Monza, miejsce szczególne dla niego - ze względu na spędzenie sporej części życia na Półwyspie Apenińskim - będzie klamrą zwieńczającą jego karierę?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

Niespodziewane podium Kubicy

BMW Sauber w sezonie 2006 nie posiadało bolidu, który pozwalałby na regularną walkę o podia w F1. Wprawdzie chwilę przed GP Włoch z "pudła" na Węgrzech cieszył się zespołowy kolega Kubicy - Nick Heidfeld. Niemiec skorzystał jednak na tym, że na metę na Hungaroringu nie dotarli m.in. Fernando Alonso, Giancarlo Fisichella czy Kimi Raikkonen.

Kubica w kwalifikacjach F1 do GP Włoch zajął szóste miejsce, ale zaraz po starcie wyprzedził dwóch rywali. Dodatkowo po wyjściu z pierwszej szykany wyprzedził Heidfelda i znajdował się w czołowej trójce. Przed nim byli tylko Michael Schumacher i Kimi Raikkonen.

Ledwie kilka minut później, bo na 18. okrążeniu, doszło do bezprecedensowego wydarzenia w historii polskiego sportu - Kubica znalazł się na czele wyścigu F1, po tym jak Schumacher i Raikkonen zjechali na pit-stopy. Nigdy wcześniej Polak nie przewodził stawce w królowej motorsportu.

Krakowianin po swojej wizycie w alei serwisowej stracił pozycję - w pit-lane stoczył zacięty pojedynek z Alonso, w którym liczyły się setne sekundy. Ostatecznie Hiszpan znalazł się przed Kubicą. Radość ówczesnego mistrza świata F1 nie trwała jednak długo, bo kierowca Renault odpadł z rywalizacji wskutek eksplozji silnika. W ten sposób krakowianin odzyskał miejsce na podium. Na "pudle" oklaskiwał go sam Schumacher, a Polak w tym momencie był najprawdopodobniej najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

- Nie spodziewałem się, że będę na trzecim miejscu już po pierwszym okrążeniu. Wiedziałem jednak, że mam szansę pojechać w wyścigu lepiej niż w kwalifikacjach. Teraz bardziej niż wtedy doceniam to, co zrobiłem - powiedział w 2020 roku Kubica w Eleven Sports, wracając wspomnieniami do GP Włoch i pierwszego podium.

"Domowy" wyścig Roberta Kubicy

Wielu kierowców F1 ma to szczęście, że może rywalizować przed własną publicznością. Kubica nigdy nie mógł na to liczyć, bo Polska nawet nie posiada porządnego toru wyścigowego spełniającego najwyższe standardy. Dlatego co roku tłumy Biało-Czerwonych pojawiały, i ciągle się pojawiają, na GP Węgier pod Budapesztem, bo to wyścig F1 najbliżej Polski.

Jednak Kubica ma szczególną więź z Włochami. Dla niego to właśnie Monza jest namiastką "domowego" Grand Prix. W tym kraju spędził dzieciństwo, gdy przyszło mu rywalizować w kartingu i mieszkać u jednej z rodzin. Nauczył się perfekcyjnie języka włoskiego, którym zdaniem niektórych operuje lepiej niż językiem polskim. Do tego na Półwyspie Apenińskim posiada wielu przyjaciół i spędza sporą część swojego życia.

Kubica, który pilnie strzeże swojej prywatności, nigdy nie ujawniał, w której części kraju mieszka. To media ustaliły, że swego czasu kupił dom w Toskanii.

Włochy pokochały Kubicę z wzajemnością. Wprawdzie wypadek z 2011 roku przekreślił jego szanse na starty w Ferrari, choć obie strony miały już podpisaną umowę przedwstępną, to włoska część padoku F1 nie ukrywa swojej słabości do krakowianina. Polak bywa na kolacjach z Mario Isolą - szefem Pirelli, który ceni sobie opinie kierowcy na temat ogumienia produkowanego przez jego firmę.

Gdy w sezonie 2019 Kubica notował słabe wyniki w barwach Williamsa, to w jego obronie zazwyczaj stawali dziennikarze z Włoch, którzy stanowili przeciwwagę do opinii ekspertów z Wielkiej Brytanii. Fanami talentu Polaka zostali m.in. Roberto Chinchero, Franco Nugnes czy Giorgio Terruzzi.

"Gdy tylko myślę o Robercie, mam poczucie żalu. Bo tacy jak on pojawiają się raz na jakiś czas. Tymczasem on pokazał, że wola i talent mogą go zabrać wszędzie" - pisał w jednym z felietonów Terruzzi.

99 i koniec?

Robert Kubica w tegorocznym GP Włoch bierze udział dość szczęśliwie. Jeszcze kilka dni temu o nim nie myślał, tak jak o podium w sezonie 2006. Zakażenie koronawirusem u Kimiego Raikkonena wszystko zmieniło. Polak dostał szansę występu w dwóch kolejnych wyścigach F1, co zamknie jego licznik na liczbie 99. Jakże to symboliczne, że Kubicy, trapionemu przez pech i los, najpewniej zabraknie jednego startu, by znaleźć się w "klubie 100".

W padoku F1 nie ma wątpliwości, że Kubica w sezonie 2022 nie wróci do regularnego ścigania. Alfa Romeo, jedyny potencjalny team zainteresowany krakowianinem, rozgląda się za innymi opcjami. Jeśli okaże się, że GP Włoch będzie ostatnim występem krakowianina w królowej motorsportu, to nie można było wybrać lepszego miejsca na zakończenie tej przygody. Choć pewnie w roku 2006 wielu z nas myślało, że będzie ona wyglądać nieco inaczej i mieć inny finał.

Czytaj także:
Robert Kubica mówi o przyszłości F1
Ależ słowa o Robercie Kubicy!

Czy Robert Kubica wróci jeszcze do regularnego ścigania w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×