Robert Kubica ma za sobą występ w GP Włoch i znów możemy mieć poczucie niedosytu. W GP Holandii było jasne, że po nagłym wskoczeniu za kierownicę Alfy Romeo i pominięciu dwóch treningów, nie można oczekiwać cudów od krakowianina. Jednak na Monzy Kubica spędził więcej czasu w bolidzie, były pozytywne sygnały - jak chociażby sobotni trening F1 i szósta pozycja, ale były też pechowe sytuacje.
Kubica w GP Włoch został sklasyfikowany na czternastym miejscu. Mógł być "oczko" wyżej, ale oddał pozycję Antonio Giovinazziemu w ramach zespołowej współpracy. - Myślę, że gdybyśmy mieli więcej szczęścia, bo sytuacja z soboty utrudniła nam zadanie, to tak - mówił 36-latek w Eleven Sports, pytany o to, czy mógł osiągnąć więcej w GP Włoch.
W przypadku Kubicy można, niestety już tradycyjnie, pogdybać. Gdyby w piątkowych kwalifikacjach nie przyblokował go Nikita Mazepin, to osiągnąłby lepszy czas w Q1 i być może nawet awansowałby do Q2, na co uwagę zwrócił ceniony dziennikarz Mark Hughes.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była tenisistka bawi się na całego! Luksusowe wakacje
Gdyby w sprincie kwalifikacyjnym nie trafił go Yuki Tsunoda, to być może Kubica miałby wyższą pozycję startową w GP Włoch i byłby w stanie powalczyć o coś więcej. Tyle że motorsport nie lubi gdybania. Polak zaczynał z 17. pola startowego i biorąc pod uwagę realia F1, niewiele mógł zdziałać.
Co zrobił Kubica? Wycisnął maksimum z tego wyścigu. Znów dobrze rozegrał pierwsze okrążenie, uniknął jakiegokolwiek błędu. Zrobił dokładnie to, czego nie widzieliśmy w przypadku Giovinazziego. Włoch, którego przyszłość w F1 decyduje się właśnie teraz, po raz kolejny nie zamienił dobrej pozycji startowej na punkty w wyścigu. Właściwie to byliśmy świadkami powtórki wydarzeń z GP Holandii.
- To jeden z moich najlepszych przyjaciół w padoku F1 - mówił kilka dni temu Giovinazzi o Kubicy, ale jeśli w niedzielę Frederic Vasseur przeanalizował sobie występy obu kierowców, to nie mógł mieć dobrych wieści dla Włocha. Wydaje się, że po GP Włoch decyzja ws. przyszłości 27-latka zapadła. Trudno obronić swoje miejsce w stawce, jeśli po świetnych kwalifikacjach popełnia się proste błędy w wyścigach i nie dostarcza punktów zespołowi.
Vasseur niemal tydzień w tydzień musi powtarzać pewne frazesy o tym, że zespół nie wykorzystał swoich szans, że zasługiwał na więcej, że tempo bolidu jest lepsze niż wskazują na to wyniki. Francuz to wie, ale kierowcy mu nie pomagają. Efekt jest taki, że Alfa Romeo ma nadal 3 punkty w klasyfikacji konstruktorów F1, a Williams - 22. Szanse na wywalczenie ósmego miejsca przez ekipę z Hinwil są minimalne, a to będzie oznaczać milionowe straty.
Giovinazzi na pewno wiele zyskał na współpracy z Kubicą. W kilku wywiadach powtarzał, że odkąd Polak jest rezerwowym w Alfie Romeo to sporo się od niego uczy, w czym pomaga m.in. język włoski, którym krakowianin świetnie włada. Jednak w świecie F1, w którym na twoje miejsce czeka co najmniej pięciu innych kierowców, nie ma czasu na wieczną naukę. Trzeba dostarczać pewne wyniki tu i teraz.
- Szkoda, że tak dobry weekend został zrujnowany przez pierwsze okrążenie. Przed drugą szykaną pojechałem za szeroko, wjechałem na krawężniki i nie miałem już kontroli nad bolidem. Muszę zobaczyć nagrania, aby zrozumieć, co się stało - powiedział Giovinazzi.
Tyle że w Alfie Romeo nikt nie ma pewności, że Giovinazzi wyciągnie jakiekolwiek wnioski. Wszystko wskazuje na to, że przed Włochem ostatnie wyścigi F1.
Czytaj także:
Sensacyjny transfer Roberta Kubicy?!
Lewis Hamilton oskarża Maxa Verstappena o wypadek