Do pewnego momentu weekend Formuły 1 w Soczi układał się po myśli Lando Norrisa. W sobotę kierowca McLarena skorzystał na zamieszaniu w kwalifikacjach i zdobył pierwsze w karierze pole position. Tak jak pogoda pomogła 21-latkowi podczas czasówki, tak pozbawiła go złudzeń w trakcie niedzielnej rywalizacji.
Lando Norris w końcówce wyścigu F1 o GP Rosji zaczynał tracić przewagę nad Lewisem Hamiltonem. Gdy na torze zaczęło lać, młody Brytyjczyk postanowił zaryzykować i nie zjechał do alei serwisowej po opony przejściowe. - Jestem niezadowolony. Jestem wręcz zdruzgotany - powiedział po wyścigu Norris w Sky Sports.
Na mokrym torze kierowca McLarena zaczął się ślizgać, wypadł z toru i miał spore problemy, by dojechać do alei serwisowej i finalnie zmienić opony. Zrobił to jednak na tyle późno, że finiszował dopiero na siódmym miejscu. - Podjęliśmy decyzję jako zespół, by zostać na torze. Była błędna - dodał młody kierowca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol
Jednak inżynier McLarena kilkukrotnie wzywał go do boksów, stąd też u Norrisa doszło do refleksji. - Właściwie to bardziej ja postanowiłem pozostać na torze. Myślałem, że to będzie odpowiedni ruch - stwierdził reprezentant stajni z Woking.
Norris wyjaśnił, że nie spodziewał się tak intensywnej ulewy w końcówce wyścigu. - Robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymać się na torze. Popełniłem kilka błędów, ale mimo to Hamilton pozostawał z tyłu. Mówiono mi, że opady deszczu nie będą bardziej intensywne. Gdyby tak było, to decyzja o pozostaniu na torze byłaby właściwa. Tyle że lunęło mocniej niż zakładaliśmy - wyjaśnił.
Przeciwko decyzji o zjeździe na pit-stop był też fakt, że do końca GP Rosji pozostawały dwa okrążenia. - Zrobiliśmy to, co uważaliśmy za słuszne. Jestem niezadowolony z tego, jak to się skończyło. Jednak zespół starał się wykonać dobrą robotę. Przez cały weekend spisywał się świetnie, poza tą jedną decyzją - podsumował Norris.
Czytaj także:
Rosyjski miliarder kupi zespół F1? Plotki nabrały na mocy
Rodzina "naładowana benzyną". Tragicznie zmarły 15-latek miał podbić świat