Lewis Hamilton ryzykuje swoją karierą. Nie porzuci polityki

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton od wielu miesięcy łączy F1 z aktywnością na polu politycznym. Mimo krytyki, Brytyjczyk nie zamierza rezygnować z walki z rasizmem. - Gdy dostawałem się do F1, nie miałem nawet szacunku innych kierowców - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Lewis Hamilton sprawił, że w Formule 1 rozmawia się nie tylko o sporcie. To właśnie Brytyjczyk jako pierwszy zaczął poruszać kwestie ekologii, ochrony środowiska czy też ostatnio walki z rasizmem. Jego działania doprowadziły m.in. do uruchomienia przez F1 kampanii #WeRaceAsOne.

Chociaż wielu kibiców krytykuje Hamiltona za swoją aktywność poza F1, to stała się ona dla niego ważniejsza niż same wyścigi. - Kiedy dostałem się do Formuły 1, nie miałem nawet pełnego szacunku innych kierowców. Byłem łatwym celem - przyznał aktualny mistrz świata w rozmowie z "Suddeutsche Zeitung".

Hamilton w roku 2007 był pierwszym czarnoskórym kierowcą w F1. Pasmo sukcesów z Mercedesem zmieniło jego ocenę w padoku. Nawet jeśli ostatnio "Blick" krytykował go za ekstrawaganckie stroje i spacerowanie w padoku w "spódnicy i torebce", 36-latek nie zamierza zmieniać nastawienia.

ZOBACZ WIDEO: Orlen z ofertami w F1. "Dla wielu teamów jesteśmy atrakcyjni"

- Doszedłem do punktu, w którym jestem gotów zaryzykować swoją karierę, jeśli to pomoże - powiedział Hamilton o swojej aktywności na rzecz walki z rasizmem.

- Jeśli moje działania pomogą uratować życie albo pobudzą umysły ludzi u władzy i zainicjują zmiany, które pomogą ludziom - dodał Brytyjczyk.

Kierowca Mercedesa w ostatnim okresie założył m.in. Komisję Hamiltona, czyli specjalną organizację, która ma walczyć z rasizmem i wspierać osoby ze środowisk wykluczonych. - Staram się nie być kimś, kto tylko mówi. Chcę działać i napędzać zmiany. Nie jestem jednak Supermanem. Nie zdołam sam uratować świata - podsumował.

Czytaj także:
Jest chętny na Alfę Romeo
Co z Robertem Kubicą w F1?

Źródło artykułu: