Kierowcy Formuły 1 rozpoczęli GP Turcji na mokrym torze, ale opady na Istanbul Park ustały jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu F1. Dlatego asfalt przesychał z każdą minutą. Czołówka stawki zaczęła meldować się u mechaników w okolicach 36. okrążenia, by zmienić opony.
Wtedy też Lewis Hamilton odrzucił sugestię Mercedesa, by odbyć pit-stop. Aktualny mistrz świata F1 był zadowolony ze stanu przejściowych opon w swoim bolidzie. Na kolejnych "kółkach" inżynier Mercedesa kilkukrotnie ostrzegał 36-latka, że jeśli pojawi się za późno w alei serwisowej, to skończy wyścig jako szósty.
Hamilton ugiął się pod presją Mercedesa i dość późno zjechał na pit-stop. Wprawdzie finiszował na mecie jako piąty, zatrzymując za swoimi plecami Pierre'a Gasly'ego. Na ostatnich okrążeniach nie był jednak w stanie wykorzystać przewagi nowego ogumienia, bo tor był już na tyle suchy, że opony przejściowe się przegrzewały.
ZOBACZ WIDEO: Negocjacje z Alfą Romeo. "Chcemy jak najwięcej uzyskać dla PKN Orlen i Roberta Kubicy"
Brytyjczyk w Sky Sports zasugerował, że w tej sytuacji lepszym wyjściem byłoby dojechanie do mety bez pit-stopu. - Słyszałem, że Ocon tak postąpił, więc najwidoczniej dało się na tych oponach ukończyć wyścig - stwierdził Hamilton.
- Opony były łyse, więc nie wiadomo, jak daleko byśmy na nich dojechali. Były obawy o żywotność opon. Jednak w końcówce, mimo zmiany ogumienia, nie byłem szybki i miałem problemy z przyczepnością. Nie za bardzo wiem dlaczego - dodał lider Mercedesa.
Zdaniem Hamiltona, wyjściem byłby pit-stop w momencie, gdy po nowe opony zjeżdżali inni albo też ukończenie wyścigu bez postoju u mechaników. - Prawdopodobnie powinienem był pozostać na torze już do końca. Ewentualnie zjechać znacznie wcześniej po opony. Gdy zmieniasz je na osiem okrążeń przed końcem, to masz za mało czasu, by przejść przez proces ziarnienia na przesychającym torze i odpowiednio wykorzystać ich potencjał - podsumował brytyjski kierowca.
Hamilton, przy odpowiedniej strategii, mógł ukończyć GP Turcji na trzecim miejscu. Ostatecznie był piąty, co kosztowało go utratę pozycji lidera mistrzostw świata. - Z perspektywy czasu, lepiej było zjechać na pit-stop dziesięć okrążeń wcześniej i walczyć na torze. Wtedy Lewis byłby czwarty, a może nawet trzeci. Przy tej strategii zyskalibyśmy więcej - przyznał otwarcie w telewizyjnym wywiadzie Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także:
Lewis Hamilton ryzykuje swoją karierą. Nie porzuci polityki
Fernando Alonso trafił na dywanik. Znana decyzja sędziów