Lawrence Stroll na krótką metę był wybawcą Williamsa. Kanadyjski miliarder pojawił się w zespole z Grove w sezonie 2017, ale pierwsze inwestycje miał poczynić kilka miesięcy wcześniej. Wszystko po to, aby jego syn Lance miał okazję do walki o czołowe lokaty w Formule 1.
W padoku F1 spekuluje się, że przez pierwsze dwa lata Stroll miał wyłożyć nawet ok. 80 mln dolarów na infrastrukturę Williamsa. Jednak zespół zamiast poprawiać swoje wyniki, spadał w klasyfikacji konstruktorów. W sezonie 2018, po którym Kanadyjczycy opuścili szeregi ekipy, opadł na dno.
- To były dwa lata tortur - powiedział wprost w podcaście "Beyond The Grid" Lawrence Stroll.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!
Zdaniem miliardera z Kanady, kiepska forma Williamsa przełożyła się na nastawienie jego syna. - Był zdruzgotany. Gdy jesteś przyzwyczajony do wygrania w niższych seriach i nagle doświadczasz czegoś takiego. Trenował dziennie po 2-3 godziny, zwracał uwagę na każdy posiłek, po czym dopadała go świadomość, że może liczyć na maksymalnie 19. miejsce w wyścigu - stwierdził Lawrence Stroll.
Ostatecznie miliarder z Kanady postanowił nabyć upadające Force India i na bazie tego zespołu stworzyć Aston Martina. W ten sposób Stroll stworzył środowisko, w którym sam podejmuje decyzje i jest za nie odpowiedzialny. - W zeszłym roku Lance miał w końcu konkurencyjny bolid - powiedział 62-latek.
Po tym jak rodzina Strollów odeszła z Williamsa, szansę w brytyjskiej ekipie otrzymał Robert Kubica. Jednak forma Brytyjczyków w roku 2019 była jeszcze gorsza niż wcześniej. Słowo "tortury" dobrze oddaje to, co przeżywał krakowianin przy okazji swojego powrotu do F1 w tamtym okresie.
Czytaj także:
Dobra wiadomość dla Roberta Kubicy w F1
Moment wzruszenia polskiej legendy w Maroku