Wielka transakcja w F1 zakończona fiaskiem. Amerykanin odsłonił kulisy negocjacji

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Michael Andretti był niemal pewny przejęcia Alfy Romeo za ponad 350 mln dolarów. W ostatniej chwili transakcja upadła. Chociaż kulisy negocjacji pozostają tajemnicą, to Amerykanin uchylił rąbka.

Z dużej chmury mały deszcz - tak można podsumować to, co wydarzyło się ws. Alfy Romeo w ostatnich tygodniach. Padok Formuły 1 huczał od plotek na temat rozmów Michaela Andrettiego z akcjonariuszami Saubera. Właściciel szwajcarskiego zespołu F1 miał być gotów sprzedać firmę za ok. 350 mln dolarów. Andretti zaakceptował tę kwotę.

Podczas GP USA kibice i dziennikarze oczekiwali informacji potwierdzającej wielką transakcję, tymczasem do mediów dotarły wieści, że rozmowy zostały zerwane i nie zostaną wznowione.

Andretti zabrał głos ws. fiaska rozmów

Zdaniem "Auto Motor und Sport", rodzina Rausingów, do której należy Sauber, zażądała dodatkowych gwarancji bankowych na kwotę 250 mln dolarów. Szwedzi chcieli w ten sposób zyskać zapewnienie, że Andretti będzie odpowiednio finansował zespół F1 (50 mln dolarów co sezon, przez pięć lat).

Teraz do sprawy odniósł się sam Andretti. - Chciałbym po prostu zakończyć różnego rodzaju plotki, jakoby transakcja upadła z powodów finansowych. Takie stawianie sprawy jest dalekie od prawy, pieniądze nie miały z tym nic wspólnego - powiedział były kierowca F1, cytowany przez "The Race".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

- W zasadzie fiasko negocjacji sprowadza się do pewnych kwestii dotyczących kontroli nad firmą, które pojawiły się w ostatnich godzinach rozmów. To zabiło tę umowę. Zawsze mówiłem, że jeśli propozycja nie będzie właściwa, to nie wejdziemy w ten biznes. Na końcu tak właśnie było. Dlatego nadal szukamy innych możliwości - dodał Andretti.

Dziennikarz Roger Benoit z "Blicka", który jest blisko Alfy Romeo, informował ostatnio, że kolejnym spornym problemem była kwestia pracowników fabryki w Hinwil. Obecni akcjonariusze Saubera chcieli, aby ci zachowali miejsca pracy. Andretti brał za to pod uwagę skorzystanie z personelu w USA.

- Nie wierzcie w plotki, jakie się pojawiają. To naprawdę nie miało nic wspólnego z finansami czy innymi takimi kwestiami. Za pięć dwunasta zmieniły się kwestie kontroli nad firmą. Musieliśmy się wycofać z umowy w tej formie - podkreślił właściciel zespołów wyścigowych, które ścigają się m.in. w Formule E, IndyCar i Extreme E.

Gdy dziennikarz "The Race" zapytał Andrettiego, o jakie "kwestie kontroli" mu chodzi, ten odpowiedział, że nie miałby pełnej swobody w zarządzaniu zespołem F1. Przypomnijmy, że Amerykanin chciał bowiem nabyć 80 proc. akcji Saubera. Pozostałe 20 proc. nadal należałoby do rodziny Rausingów.

Amerykanie w USA

Gdy pojawiły się pierwsze plotki o rozmowach Andrettiego z akcjonariuszami Saubera, ich finalizację brano za pewnik. Formuła 1 staje się bowiem coraz bardziej "amerykańska". Od kilku lat właścicielem F1 jest spółka Liberty Media, która ma w planach podbić USA, a posiadanie zespołu ze Stanów bardzo by jej w tym pomogło.

- Myślę, że chcieliby, aby do tego doszło - powiedział Andretti o stanowisku amerykańskiej spółki, ale też podkreślił, że Liberty Media na żadnym etapie nie ingerowało w jego rozmowy z firmą odpowiedzialną za Alfę Romeo w F1.

Nie jest przy tym wykluczone, że Andretti poszuka innej opcji do nabycia zespołu. - Nasze oczy pozostają otwarte, będziemy nadal szukać okazji w F1. Nie tylko tam, ale też w innych seriach wyścigowych. To właśnie robimy. Działamy w branży wyścigowej i zawsze szukamy możliwości rozwoju - zapewnił Andretti.

Amerykanin podkreślił, że rozwój jego firmy musi być opary o "zdrową umowę". - Taką, która da pewność, że będziemy konkurencyjni. To jest ważne dla naszej marki. Bycie konkurencyjnym w każdej dziedzinie - stwierdził.

Gdyby doszło do przejęcia Alfy Romeo przez Andrettiego, w niedalekiej przyszłości w F1 najpewniej pojawiłby się 21-letni Colton Herta. W obecnej sytuacji jest to wykluczone. - Chcieliśmy mu załatwić fotel, bo on może być konkurencyjnym kierowcą w Europie. Naprawdę - powiedział o swoim podopiecznym Andretti.

Herta sezon 2022 ma spędzić w amerykańskiej serii IndyCar.

Czytaj także:
Kluczowe wyścigi dla walki o tytuł. Verstappen przed ogromną szansą
Walka o miliony dolarów. Alfa Romeo ciągle wierzy

Komentarze (0)