We wtorek świat Formuły 1 zelektryzowała wiadomość o zachowaniu Mercedesa, który poprosił FIA, by sędziowie ponownie zajęli się incydentem z drugiej fazy GP Sao Paulo. Na 49. okrążeniu Max Verstappen wywiózł poza tor Lewisa Hamiltona, choć nie przeszkodziło to Brytyjczykowi w odniesieniu wygranej na torze Interlagos.
Zdaniem Mercedesa, sędziowie powinni jeszcze raz przyjrzeć się incydentowi Verstappen-Hamilton, bo w momencie wyścigu nie dysponowali nagraniem z kamery zamontowanej na bolidzie Red Bull Racing. Film ma dowodzić, że Brytyjczyk znajdował się już na prowadzeniu w momencie zajścia i był wypychany poza tor w sposób przekraczający przepisy.
- Wstyd. Szkoda, że tak się dzieje. Wyścigi bez tego całego hałasu w tle byłyby lepsze - powiedział Ralf Schumacher, którego cytuje agencja GMM.
Część środowiska F1 uznaje decyzję sędziów, którzy w niedzielę nie ukarali Verstappena za swój manewr, za słuszną. - Czy Max powinien otrzymać jakąś karę? Nie - stwierdził Felipe Massa, były kierowca Ferrari i Williamsa.
- Zgadzam się z sędziami, bo Max wykonał czysty manewr. Nie robił żadnych gwałtownych ruchów, aby wypchnąć Hamiltona. Tylko lekko poszerzył tor jazdy. Czy właśnie nie o takie pojedynki chodzi w tym sporcie? - zapytał Massa w "La Gazetta dello Sport".
Jednak Toto Wolff nie przejmuje się krytyką. Zaraz po wyścigu szef Mercedesa decyzję sędziów nazywał "żartem". Teraz zaś broni wniosku o ponowne zajęcie się sprawą. - FIA wyjaśni to wszystko w ciągu najbliższych dni. Nie możemy tylko stać i się przyglądać. W wyścigu podjęto decyzje, których nie możemy zaakceptować - stwierdził Austriak w niemieckim Sky.
Czytaj także:
Zwrot ws. Roberta Kubicy?
Alfa Romeo oficjalnie żegna kierowcę! "To nigdy nie jest łatwe"
ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!