W padoku Formuły 1 trwa nerwowe oczekiwanie na decyzję sędziów ws. wydarzeń z GP Sao Paulo. W drugiej fazie wyścigu F1 na Interlagos doszło do zażartej walki Maxa Verstappena z Lewisem Hamiltonem. W czwartym zakręcie kierowca Red Bull Racing wywiózł rywala poza tor, samemu wypadając na pobocze.
Sędziowie przyglądali się temu incydentowi, ale nie wręczyli kary Verstappenowi. Jednak Mercedes wystąpił o ponowne przyjrzenie się sprawie, po tym jak wyszło na jaw, że w momencie podejmowania decyzji stewardzi nie dysponowali nagraniem z pokładu bolidu kierowcy Red Bulla.
W czwartek sędziowie poświęcili incydentowi Verstappen-Hamilton, ale nie podjęli ostatecznej decyzji. "Po przesłuchaniu przedstawicieli Mercedesa i Red Bulla stewardzi nadal rozważają tę sprawę i w piątek opublikują swoją decyzję" - głosi krótki komunikat FIA.
ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!
Przepisy F1 są jasne. Zespół może skorzystać z prawa do ponownej oceny sytuacji, jeśli pojawi się "istotny i nowy dowód", który "był niedostępny" w momencie podejmowania decyzji. Sędziowie muszą teraz ocenić, czy nagranie z kamery znajdującej się na bolidzie Verstappena wnosi cokolwiek nowego do oceny całej sytuacji.
Jeśli Max Verstappen otrzyma karę czasową za swój manewr z GP Sao Paulo, chociażby 5 sekund, to straci drugie miejsce wywalczone w Brazylii. Kierowca Red Bulla dojechał bowiem do mety tuż, tuż przed Valtterim Bottasem. W tej sytuacji 23-latek straciłby 3 punkty w klasyfikacji generalnej F1.
Mało prawdopodobna wydaje się inna kara - np. przesunięcie na polach startowych w kolejnym wyścigu F1.
Obecnie liderem klasyfikacji F1 jest Verstappen, który ma 14 punktów przewagi nad Hamiltonem. Do zakończenia sezonu pozostały trzy rundy. Dlatego każda zdobycz jest na wagę złota, co tłumaczy zachowanie Mercedesa, które nie podoba się części padoku.
Czytaj także:
Zwrot ws. Roberta Kubicy?
Alfa Romeo oficjalnie żegna kierowcę! "To nigdy nie jest łatwe"