Problemy kierowców F1. Ruszyło śledztwo

Aż czterech kierowców F1 miało problemy podczas wyścigu o GP Kataru. "Kapcie" złapali Valtteri Bottas, Lando Norris, George Russell i Nicholas Latifi. W tej sytuacji Pirelli ruszyło ze śledztwem, które ma wyjaśnić przyczyny tych zdarzeń.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
start wyścigu F1 o GP Kataru Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start wyścigu F1 o GP Kataru
Za nami pierwsze w historii GP Kataru. Wyścig Formuły 1 na torze Losail stał pod znakiem niespodziewanych problemów z oponami. Jako pierwszy "kapcia" złapał Valtteri Bottas, później to samo spotkało Nicholasa Latifiego, Lando Norrisa i George'a Russella.

Jako że była to pierwsza wizyta F1 w Katarze, zespoły i firma Pirelli nie mieli żadnych danych, co do zachowania ogumienia. Jednak piątkowe treningi, podczas których sprawdzano dłuższe przejazdy, nie wskazywały na możliwe problemy z wytrzymałością gum.

Wprawdzie Pirelli zakładało, że przednia lewa opona będzie najmocniej obciążona na torze Losail, to nagłe eksplozje były zaskoczeniem dla włoskiej firmy. - W piątek, gdy sprawdzaliśmy opony po symulacjach kierowców, nie znaleźliśmy niczego niezgodnego z naszymi oczekiwaniami - powiedział motorsport.com Mario Isola, szef Pirelli ds. F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!
W tej sytuacji oficjalny dostawca opon dla F1 postanowił wszcząć wewnętrzne śledztwo, które ma wyjaśnić, co przyczyniło się do problemów w GP Kataru. - Jest wiele elementów, które musimy teraz wziąć pod uwagę. Nadmierne zużycie, bo wszystkie opony były niemal całkowicie zniszczone. Do tego uderzenia w krawężniki przy sporej prędkości, bo samochody na praktycznie każdym okrążeniu na nie najeżdżały - dodał Isola.

- Na oponach są pewne nacięcia, ale trudno nam w tej chwili powiedzieć, czy to efekt najechania na jakiś element przed, czy już po utracie ciśnienia. Na dodatek ta utrata ciśnienia była nagła, ale nie natychmiastowa. Tylko Latifi nie był w stanie dojechać do boksu po nowy komplet - zdradził szef Pirelli.

Włoch podkreślił, że im opona jest mocniej zużyta, tym bardziej staje się podatna na uszkodzenia spowodowane uderzeniami o krawężniki. Możliwe jest też najechanie na resztki uszkodzonych fragmentów bolidów na torze.

- Widzieliśmy też, że mieliśmy podczas weekendu kilka uszkodzonych samochodów. Traciły elementy przedniego skrzydła, podłogi itd. Nie chcemy wykluczać żadnego scenariusza - podsumował Isola.

Czytaj także:
Wyścig F1 na placu budowy? Tor w Arabii Saudyjskiej wciąż niegotowy
Alarm w zespole Roberta Kubicy. Poważny problem do rozwiązania

Czy Pirelli sprawdza się w roli dostawcy opon dla F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×