Charlie Whiting zmarł dość niespodziewanie tuż przed startem sezonu 2019. Brytyjczyk przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora wyścigowego i delegata technicznego Formuły 1. Dopiero jego śmierć pokazała, jak niezastąpioną był postacią. Okazało się bowiem, że nie da się zastąpić jego obowiązków jedną osobą.
Whiting przez lata zapracował na szacunek wielu kierowców F1, wypracowując dość jednoznaczną politykę oceniania i karania sytuacji. Tymczasem po jego śmierci coraz częściej pojawia się zarzut, że stewardzi gubią się w swoich decyzjach i z wyścigu na wyścig potrafią identyczne sytuacje ocenić w różnoraki sposób.
Formuła 1 ma kłopot z sędziami
Na to uwagę po GP Arabii Saudyjskiej zwrócił szef Red Bull Racing. - Mamy nadmiar przepisów. Chociażby zasada, co do tego, że jadąc za samochodem bezpieczeństwa nie można zrobić luki większej niż długość 10 bolidów. Po czym okazuje się, że okrążenie formujące nie jest okrążeniem formującym, jeśli mamy do czynienia z restartem wyścigu - powiedział motorsport.com Christian Horner.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
Horner nawiązał do zachowania Lewisa Hamiltona, który po czerwonej fladze celowo zwalniał resztę stawki F1. Brytyjczyk sprawił, że Max Verstappen znacznie wcześniej dojechał na pola startowe i w tym czasie chłodził swoje opony, w oczekiwaniu aż inni ustawią się do restartu. W ten sposób Brytyjczyk zyskał względem głównego rywala na starcie, bo miał bardziej nagrzane opony.
- Wyścig pokazał, że temu sportowi brakuje Charliego Whithinga. Przykro mi to mówić, ale z jego doświadczeniem... To frustrujące, ale Michael Masi (obecny dyrektor wyścigowy - dop. aut) i sędziowie są w trudnym położeniu. Zwłaszcza na takich torach, gdy pojawia się mnóstwo śmieci na nitce wyścigowej - dodał Horner.
Hamilton faworyzowany przez sędziów?
Szef "czerwonych byków" zwrócił uwagę na brak spójności w ostatnich decyzjach sędziów. W GP Arabii Saudyjskiej podjęto szereg decyzji o karach dla Verstappena - m.in. za wyprzedzenie Hamiltona poza torem, nieoddanie mu pozycji i doprowadzenie do kolizji w momencie próby przepuszczenia Brytyjczyka.
Równocześnie kierowca Mercedesa uniknął kar w miniony weekend, gdy zignorował rzekome podwójne żółte flagi w treningu, a także gdy przyblokował rozpędzonego Nikitę Mazepina.
- Prawie każda decyzja była przeciwko nam, tak jak dwa tygodnie temu w Katarze. Tutaj widzieliśmy co najmniej dwa incydenty, które zostały ocenione nieco inaczej - stwierdził Horner.
Tymi słowami szef Red Bulla znów nawiązał do ostatnich decyzji sędziowskich. W GP Kataru lider Red Bulla został ukarany przesunięciem o pięć pozycji na starcie do wyścigu za to, że zignorował podwójne żółte flagi w kwalifikacjach. Hamilton w GP Arabii Saudyjskiej kary nie dostał, bo żółte flagi miały zostać wyświetlone przypadkowo wskutek błędu funkcyjnego.
Horner uważa, że wydarzenia z GP Arabii Saudyjskiej powinny zostać dokładnie przeanalizowane przez Michaela Masiego, tak aby można było wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość.
- To był trudny wyścig dla sędziów. Dużo śmieci na torze, spory ruch, ciągłe zgłaszanie różnych incydentów, samochód bezpieczeństwa, wirtualna neutralizacja, restarty wyścigu. Trudno było za tym wszystkim nadążyć. Jednak myślę, że można z tych wydarzeń wyciągnąć lekcje, które zostaną szczegółowo omówione w kolejnych tygodniach - podsumował szef Red Bulla.
Czytaj także:
Zginęły 72 osoby. Rząd zmusi zespół F1 do porzucenia sponsora?
Fatalny wypadek w Arabii Saudyjskiej. Bolidy w strzępach zaraz po starcie