Jedno musi się zmienić w F1. Zbyt dużo rozmów o sędziach, za mało o ściganiu [OPINIA]

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Max Verstappen

Gdyby nie ostatnie okrążenie GP Abu Zabi, to wszyscy dyskutowaliby o wydarzeniach z początku wyścigu, gdy Lewis Hamilton wyprzedził Maxa Verstappena, korzystając z pobocza. Sezon 2021 to szereg niekonsekwencji ze strony sędziów. To musi się zmienić.

Ostatnie okrążenie GP Abu Zabi wywołało ogromne kontrowersje, bo Max Verstappen zdołał wyprzedzić Lewisa Hamiltona i został nowym mistrzem świata Formuły 1. Zwolennicy brytyjskiego kierowcy i Mercedesa od kilkunastu godzin kwestionują decyzje dyrektora wyścigowego F1, a sam zespół zamierza apelować, po tym jak sędziowie w niedzielę odrzucili jego dwa protesty.

Gdyby nie wydarzenia z końcówki rywalizacji na Yas Marina, mielibyśmy inną aferę - rozpętaną przez Red Bull Racing i fanów Verstappena. Mowa o wydarzeniach zaraz na początku wyścigu, kiedy to Holender ostro zaatakował Hamiltona, a ten wypadł na pobocze.

Problem z sędziami

Na początku GP Abu Zabi kierowca Red Bulla znalazł lukę, którą zostawił mu Hamilton i postanowił w nią wjechać. Verstappen utrzymał się w limitach toru, Brytyjczyk - nie. Sędziowie natychmiast uznali, że nie będą zajmować się tą sprawą, a ta decyzja wywołała kontrowersje.

ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka

Hamilton wypadł na pobocze i przejechał je w taki sposób, że utrzymał prowadzenie w wyścigu F1. Jak trafnie zauważył na Twitterze Mikołaj Sokół z Eleven Sports, gdyby w tym miejscu znajdował się żwir, kierowca Mercedesa znalazłby się w tarapatach. Albo ugrzązłby w pułapce na dobre, albo poniósłby wyraźne straty czasowe.

- Ciągle nie rozumiemy tej decyzji - mówił Christian Horner, szef Red Bulla, podczas komunikacji z dyrekcją wyścigową. - To jest niemożliwe - dodawał Max Verstappen przez radio.

Hamilton miał w GP Abu Zabi lepsze tempo wyścigowe niż Verstappen. Nawet gdyby musiał na samym początku rywalizacji oddać pozycję (lub kilka) najpewniej dogoniłby swojego głównego rywala. Z drugiej strony, Holender mając czyste powietrze przed sobą, być może byłby w stanie jechać szybciej.

Walka Verstappena i Hamiltona w Arabii Saudyjskiej (fot. Red Bull)
Walka Verstappena i Hamiltona w Arabii Saudyjskiej (fot. Red Bull)

To wszystko gdybanie, ale kontrowersyjna decyzja sędziów z początku wyścigu nie dała nam okazji, by zrealizował się alternatywny scenariusz. Przez to, co wydarzyło się w końcówce, niewiele się o niej mówi.

Niekonsekwencja sędziów

Zażarta walka w sezonie 2021 pomiędzy Verstappenem a Hamiltonem sprawiła, że mieliśmy rywalizację na najwyższym poziomie. Nie udźwignęli jej jednak sędziowie, którzy nad wyraz często byli krytykowani w tym roku. Wzajemne pretensje pojawiały się tak naprawdę z każdej strony - zarówno z obozu Red Bulla, jak i Mercedesa.

Były zagrywki poza torem, jak chociażby zakazanie elastycznych tylnych skrzydeł na początku sezonu, które pomagały Red Bullowi, ale miało je też wiele innych ekip. To jednak kamyczek do ogródka FIA. Kwestie decyzji sędziowskich podejmowanych podczas wyścigów to osobny temat.

Przykłady? Verstappen wywiózł Hamiltona na pobocze w GP Sao Paulo, za co nie dostał kary, a sędziowie nie zmienili swojej decyzji nawet po wniesieniu apelacji przez Mercedesa. Gdy kilka tygodni później Holender tak samo potraktował rywala w Arabii Saudyjskiej, karę już otrzymał.

Moment walki Verstappena i Hamiltona w Sao Paulo (fot. Mercedes)
Moment walki Verstappena i Hamiltona w Sao Paulo (fot. Mercedes)

Warto też przypomnieć wydarzenia z połowy z sezonu z Austrii, gdzie sędziowie wręczali kierowcom karę za karą. Wszystko przez wypychanie rywali poza tor. - Czyli wychodzi na to, że nie powinienem był tam dostać kary - mówił ostatnio Lando Norris, który na Red Bull Ringu otrzymał 5 s do wyniku za wypchnięcie Sergio Pereza w żwir.

W podobnym tonie wypowiadał się nawet Verstappen. - W Brazylii mój manewr był dobry, teraz dostaję karę - komentował po GP Arabii Saudyjskiej.

Czas na stały zespół sędziowski?

Po GP Arabii Saudyjskiej szef Red Bulla mówił, że być może F1 brakuje Charliego Whitinga, który do momentu śmierci na początku 2019 roku był dyrektorem wyścigowym i miał pewien wpływ na sędziów. Być może Christian Horner trafił tymi słowami w punkt. Michael Masi jako następca Whitinga nie radzi sobie tak dobrze, być może czasem daje sobie wejść na głowę.

Decyzje podejmują sędziowie, a nie dyrektor wyścigowy F1, ale sporo dyskutuje się o nich od momentu objęcia rządów przez Masiego. Dlatego też w F1 pojawiły się sugestie, że należy w końcu wprowadzić stały skład sędziowski.

Obecnie mamy tak, że do panelu sędziowskiego co wyścig zapraszani są różni eksperci. W związku z tym identyczne sytuacje mogą zostać ocenione różnie - tak jak powiedział Verstappen. W Brazylii jego ostry atak był zgodny z przepisami, w Arabii Saudyjskiej - nie.

Walka Verstappena i Hamiltona w GP Włoch (fot. Red Bull)
Walka Verstappena i Hamiltona w GP Włoch (fot. Red Bull)

Gdyby wprowadzono stały zespół sędziowski, na przeciągu całego sezonu można by wypracować jeden tok orzekania. Formuła 1 uniknęłaby tym samym kontrowersji, a kierowcy wiedzieliby, na co mogą sobie pozwolić. Obecny brak niespójności prowadzi do niepotrzebnych nerwów i dyskusji. Zwłaszcza w sytuacji, gdy walka o mistrzostwo jest tak zażarta i liczy się każdy detal.

Jednak nie wszyscy wierzą w to, że stały zespół stewardów poprawi jakość sędziowania w F1. - Nie sądzę, aby jego brak był problemem, bo o ile dobrze rozumiem, gdy pojawia się jakaś sprawa, to sędziowie przeglądają historyczne manewry i wcześniejsze precedensy - powiedział Andreas Seidl, szef McLarena.

Zdaniem Niemca, rotacyjny skład sędziów też ma swoje plusy. Unika się bowiem sytuacji, w której steward krytycznie patrzy na danego kierowcę. Mówiąc obrazowo, gdyby nie należał on do fanów Verstappena, Holender miałby problemy przez cały sezon. A tak - może mieć kłopoty tylko w wybranych rundach F1.

Sam Masi nie jest głuchy na krytykę. Australijczyk stoi jednak na stanowisku, że jest ona spowodowana tym, że po raz pierwszy od lat mieliśmy w F1 tak ostrą walkę o tytuł. Czy dominacja Mercedesa i Hamiltona uśpiła nas na tyle? To ciekawy punkt widzenia.

Czytaj także:
Jest kolejny ruch Mercedesa! Tego nikt się nie spodziewał!
Wściekły szef Mercedesa! Ta rozmowa przejdzie do historii F1!

Źródło artykułu: