W czwartek najlepsi kierowcy sezonu 2021, nie tylko Formuły 1, pojawił się na gali w Paryżu. Tam odebrali puchary i medale wywalczone w różnego rodzaju seriach i kategoriach wyścigowych. Najważniejszym punktem wieczoru było przekazanie statuetki Maxowi Verstappenowi - nowemu mistrzowi świata F1.
Do stolicy Francji nie przylecieli jednak Lewis Hamilton i Toto Wolff, po tym jak Mercedes postanowił zbojkotować imprezę. Dlatego też pojawiły się sugestie, że 36-latek powinien otrzymać karę za zignorowanie społeczności motorsportowej. Do tego typu komentarzy odniósł się Jean Todt, ustępujący prezydent FIA.
- Myślę, że powinniśmy świętować, zamiast wdawać się w jakiekolwiek kontrowersje - powiedział Todt, cytowany przez agencję GMM.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
Sama gala mogłaby zostać storpedowana przez apelację Mercedesa, który od niedzieli podważał wyniki GP Abu Zabi i walczył o tytuł dla Hamiltona poza torem. Jednak w czwartkowy poranek Niemcy poinformowali o wycofaniu swoich roszczeń. Dlatego też Verstappen został uznany pełnoprawnym mistrzem świata sezonu 2021.
- Wszystko jest w porządku. Czuję się mistrzem świata i dla mnie nie ma znaczenia, co oni próbowali albo próbują zrobić - tak ostatnie działania Mercedesa skomentował na gali Verstappen.
Kierowca Red Bull Racing wcześniej w jednym z wywiadów zdradził, że otrzymał SMS-a od szefa Mercedesa, w którym ten pogratulował mu sukcesu, mimo złożonego protestu. Nie oznacza to jednak, że Verstappen zapomniał o pozatorowych zagrywkach Wolffa.
- Jestem osobą wyrozumiałą, ale w tej chwili wszystko jest zbyt świeże, abym to komentował. Lepiej zbyt wiele nie mówić - dodał 24-latek.
Czytaj także:
Lewis Hamilton zakończy karierę? Niepokojące słowa szefa Mercedesa
Czy Mercedes i Lewis Hamilton potrafią przegrywać?