Mercedes w czwartkowy poranek wycofał się z pomysłu apelacji ws. wyników GP Abu Zabi i tym samym zaprzestał walki o tytuł mistrza świata dla Lewisa Hamiltona poza torem. Decyzja niemieckiej ekipy sprawiła, że Max Verstappen może czuć się pełnoprawnym mistrzem świata sezonu 2021. Jednak nie oznacza to, że w Formule 1 zrobiło się spokojnie. Wręcz przeciwnie.
Również w czwartek mocne oświadczenie na Twitterze wystosowała Susie Wolff. Małżonka szefa Mercedesa oskarżyła dyrekcję wyścigową, że "okradła" Lewisa Hamiltona z tytułu mistrzowskiego. Z kolei Toto Wolff zorganizował briefing prasowy, na którym odniósł się do ostatnich wydarzeń.
Austriak po raz pierwszy skomentował to, co działo się na Yas Marina i tłumaczył, dlaczego Mercedes zdecydował się na złożenie protestu. Poinformował też, że Hamilton jest "rozczarowany" wydarzeniami z GP Abu Zabi. - Nie mogę dać gwarancji, że będzie kontynuować karierę w F1 - stwierdził Wolff, a brytyjskie media już informują o możliwym końcu kariery 36-latka.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
- Lewis i ja jesteśmy mocno rozczarowani. Nie jesteśmy zawiedzeni sportem, który kochamy każdą częścią naszego ciała, bo stoper nigdy nie kłamie. Jeśli jednak łamiemy fundamentalną zasadę o sportowej uczciwości, to nagle stoper w F1 przestaje mieć znaczenie. Jesteśmy narażeni na przypadkowe podejmowanie decyzji - powiedział Wolff, cytowany przez "The Race".
W ten sposób Wolff nawiązał do decyzji Michaela Masiego. Dyrektor wyścigowy F1 w końcówce GP Abu Zabi pozwolił się oddublować tylko części kierowców. Mowa o grupie, która znajdowała się między prowadzącym w wyścigu Hamiltonem a Verstappenem. W ten sposób kierowca Red Bull Racing miał nieco ułatwione zadanie i na ostatnim okrążeniu wyprzedził Brytyjczyka.
Austriak nie ukrywa przy tym, że jego zespół czuje się pokrzywdzony decyzjami sędziowskim w ostatnim wyścigu. - Nagle zaczynasz kwestionować, czy ta cała praca, wylane krew, pot i łzy mają sens, skoro wygrana może zostać ci losowo odebrana. Przetrawienie tego, co wydarzyło się w niedzielę, zajmie nam dużo czasu. Nie sądzę, abyśmy kiedykolwiek się z tym pogodzili. To niemożliwe, a już na pewno w przypadku kierowcy - dodał szef Mercedesa.
Jeszcze przed decyzją Mercedesa o rezygnacji z apelacji, FIA poinformowała o chęci wyjaśnienia wydarzeń z GP Abu Zabi, bo "szkodzą one wizerunkowi F1". Wolff przyjął stanowisko światowej federacji z zadowoleniem i zapewnił, że jego zespół będzie "współpracować z FIA i F1, aby uczynić ten sport lepszym w przyszłości".
Szef Mercedesa potwierdził też niejako doniesienia brytyjskich mediów, że to Hamilton prosił o rezygnację z apelacji. Wolff powiedział bowiem, że decyzję "konsultowano wraz z Lewisem". - Żaden z nas nie chciał wygrać tytułu na sali sądowej - zapewnił.
Czy groźba zakończenia kariery przez Hamiltona jest w tej sytuacji realna? Brytyjczyk niedawno podpisał nową, dwuletnią umowę z Mercedesem. Wiąże go ona z ekipą do końca sezonu 2023.
- Prowadzę dialog z Lewisem niemal codziennie, ale w tej chwili nie mamy o czym rozmawiać. Każdy z nas radzi sobie na swój sposób z uczuciami. Każdy z nas musi przetrawić to, co się stało. Muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby jakoś przezwyciężył ten ból porażki. Tak, aby uwierzył w to, że decyzje podejmowane w F1 w roku 2022 będą sprawiedliwe - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Zaczęli działać. Chcą, by Lewis Hamilton został uznany mistrzem
Mercedes odmówił FIA. Czuje się pokrzywdzony?