Ferrari w roku 2021 wyraźnie poprawiło swoje wyniki w Formule 1, zajmując trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Jednak zespół ponownie nie wygrał ani jednego wyścigu, co nigdy nie jest dobrze odbierane w Maranello. W końcu mowa o firmie, która jest jedną z legend F1 i wystartowała we wszystkich dotychczasowych sezonach królowej motorsportu.
Włosi wierzą, że rewolucja techniczna w sezonie 2022 będzie okazją do resetu stawki i powrotu do walki o tytuł mistrzowski w F1. Po raz ostatni Ferrari wygrało klasyfikację kierowców przed 15 laty, gdy sukces dość niespodziewanie osiągnął Kimi Raikkonen.
Jak donosi "La Gazetta delo Sport", Ferrari poczyniło konkretne starania, aby znów wygrywać w F1. W ostatnim okresie zespół miał pozyskać cenionych inżynierów z Red Bull Racing i Mercedesa. Włoska prasa nie podaje jednak nazwisk specjalistów, którzy mieli zamienić Milton Keynes i Brackley na Maranello.
Wiadomo jedynie, że pozyskani inżynierzy trafili do działu projektowego i aerodynamicznego. "Ferrari zastosuje to samo innowacyjne podejście, które stanowiło podstawę projektu modelu SF70H i jego następcy. Oba bolidy były w stanie rzucić wyzwanie Mercedesowi i Lewisowi Hamiltonowi przez większą część kampanii" - twierdzi "La Gazetta dello Sport".
Model SF70H opracowany został z myślą o sezonie 2017. Wówczas Ferrari przez pewien czas przewodziło nawet w mistrzostwach F1 i wydawało się, że Sebastian Vettel przełamie dominację Lewisa Hamiltona. Kosztowne błędy Niemca w kilku wyścigach sprawiły, że stało się inaczej.
Do pracy w Ferrari miał też powrócić Rory Byrne. To ceniony inżynier i główny projektant włoskiego zespołu, który stanowił o jego sile w latach 1999-2004, gdy Włosi zdominowali F1 i zdobywali tytuły w klasyfikacji konstruktorów i kierowców z Michaelem Schumacherem.
Byrne został ściągnięty do Ferrari w roli konsultanta, bo ma doświadczenie z pracy w F1 lat 80., kiedy to bolidy wykorzystywały aerodynamikę z efektem przyziemnym. Za sprawą nowych przepisów w sezonie 2022 powrócą rozwiązania, które wówczas stosowano.
Czytaj także:
Sensacyjny transfer w F1? Od konfliktu do współpracy?
"To byłby akt oskarżenia przeciwko F1". Szef Mercedesa o Hamiltonie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!