Czy Lewis Hamilton zakończy karierę w Formule 1? To pytanie od miesiąca zadają sobie fani, po tym jak Brytyjczyk stracił tytuł mistrzowski na rzecz Maxa Verstappena. W królowej motorsportu trwają obecnie zakulisowe gierki, w których karty próbują rozdawać Hamilton i Mercedes. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zespół z Brackley naciska na dymisje kluczowych osób w FIA po wydarzeniach z GP Abu Zabi.
- Naprawdę mam nadzieję, że znów zobaczymy go w F1. Jest najważniejszą częścią naszego sportu. To byłby akt oskarżenia przeciwko F1, gdyby najlepszy kierowca zdecydował się na zakończenie kariery z powodu skandalicznych decyzji - powiedział austriackiemu "Krone" Toto Wolff.
Brytyjskie media informowały w ostatnich dniach, że Hamilton ma być rozczarowany sposobem, w jaki FIA stara się wyjaśnić okoliczności decyzji dyrekcji wyścigowej w GP Abu Zabi. Mercedes miał natomiast zrezygnować z batalii prawnej i walki o tytuł w sądzie w ramach tajnej ugody.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Porozumienie Mercedesa z FIA miało objąć pozbawienie stanowiska dyrektora wyścigowego Michaela Masiego i szefa technicznego Nikolasa Tombazisa. Jak dotąd, Australijczyk i Grek zachowali pracę w światowej federacji. Efekty pracy komisji wyjaśniającej wydarzenia z GP Abu Zabi mamy zaś poznać 18 marca, tuż przed startem nowego sezonu F1.
Tymczasem w lutym ma dojść do spotkania Hamiltona z Wolffem. Być może podczas tej rozmowy szef Mercedesa dowie się, czy 37-latek zamierza kontynuować starty w F1. - Najpóźniej zobaczymy się w lutym. Na pewno nie będziemy pić tequili. Miałem jej dość po Abu Zabi - powiedział enigmatycznie Austriak.
Szef Mercedesa podtrzymał wcześniejsze stanowisko. Wolff uważa, że Hamilton został okradziony z tytułu mistrzowskiego wskutek błędnych decyzji Masiego. - Nigdy tego nie zapomnimy. To, co spotkało Lewisa, było po prostu złe. Tego dnia on był nie do pokonania, do momentu, gdy sędziowie nie odpalili bomby i nie zdecydowali o złamaniu trzech przepisów. Trudno to zrozumieć - wytłumaczył Wolff.
- To już zawsze zostanie w naszej pamięci. Nawet jeśli Max Verstappen jest jak najbardziej godnym zdobywcą tytułu mistrzowskiego. Jednak tamtego dnia ktoś inny był lepszy, a nie wygrał - dodał szef Mercedesa.
Austriak rozumie też, skąd bierze się trwające od miesiąca milczenie Hamiltona. Brytyjczyk po przegraniu tytułu zapadł się pod ziemię i nie udziela wywiadów, nie jest też obecny w social mediach. - Bez względu na to, jakie kłody rzucano mu pod nogi, przez całe życie wiedział, że musi przemawiać na torze. Teraz przeżywa jednak trudne momenty. Potrzebuje czasu - podsumował Toto Wolff.
Czytaj także:
Lewis Hamilton musi się określić. FIA zaszachowała Brytyjczyka
Szok! Polak stracił władzę w ekipie F1