Ekolodzy chcą odwołania wyścigu F1. Tor niszczy środowisko

W minionym sezonie GP Holandii powróciło do kalendarza F1 po 35-letniej przerwie. Impreza okazała się sukcesem, a miejscowi fani cieszyli się z wygranej Maxa Verstappena. Ekolodzy chcą jednak, aby Zandvoort nie gościło najlepszych kierowców świata.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
kibice Maxa Verstappena na torze w Zandvoort Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kibice Maxa Verstappena na torze w Zandvoort
W ostatnich miesiącach ekolodzy wielokrotnie próbowali storpedować zorganizowanie GP Holandii. Wszystko przez fakt, że tor Zandvoort położony jest tuż nad morzem, w rejonie strzeżonych wydm. W okolicy żyją też gatunki chronione zwierząt. Aktywiści twierdzili, że ciężki sprzęt używany do remontu obiektu, doprowadzi do zniszczenia środowiska. Mimo to, ich liczne działania nie przyniosły efektów.

Finalnie Formuła 1 na początku września 2021 roku zawitała do Zandvoort po 35-letniej przerwie. Trybuny pękały w szwach, pomimo obostrzeń covidowych, a miejscowa publika mogła oklaskiwać zwycięstwo Maxa Verstappena. Fenomen kierowcy Red Bull Racing, który w Holandii stał się bohaterem narodowym, sprawił, że brakuje już biletów na zawody planowane na 2022 rok.

Problem w tym, że ekolodzy znów próbują odwołać GP Holandii. Grupa zrzeszona w ramach "Mobilization for the Environment" twierdzi, że wyścigi niszczą wydmy w Zandvoort. Kompletnie z tymi zarzutami nie zgadza się Jan Lammers. Szef GP Holandii uważa, że królowa motorsportu odpowiada za ledwie 1 proc. spalin emitowanych w rejonie.

Aktywiści mają jednak swoje wyliczenia, które są gotowi przedstawić w sądzie. - Prawny wymóg jest jednoznaczny. Przy organizacji takich imprez nie może być wątpliwości, co do możliwych szkodliwych konsekwencji dla środowiska naturalnego - powiedział w rozmowie z f1maximaal.nl Valentijn Wosten, radca prawny.

- Ekolodzy mają raport, który pokazuje, że wątpliwości są. Dlatego sędzia może unieważnić decyzję o rozgrywaniu w Zandvoort wyścigu F1. Polityków czeka poważna debata na temat organizacji imprezy masowej w środku wrażliwych i cennych wydm - dodał Wosten.

Zdaniem holenderskiego radcy prawnego, dyskusja na temat wpływu wyścigu F1 na środowisko w Zandvoort jest niepotrzebna i obstawianie przy tej lokalizacji "nie jest dobre dla nikogo". Sugeruje on, że lepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie GP Holandii na inny tor.

Niewzruszony działaniami aktywistów jest jednak szef GP Holandii. - Wzbudzamy zainteresowanie robiąca wyścig F1. To stwarza szansę organizacjom proekologicznym, by się wypromować. To jest ich prawo, a my możemy się bronić w sądzie. Ostatecznie to sędzia będzie musiał podjąć decyzję - powiedział Jan Lammers.

Holender w przeszłości sam ścigał się w F1 i jego zdaniem, królowa motorsportu obecnie nie ma tak negatywnego wpływu na środowisko. - Gdy byłem w F1, to mieliśmy 200-litrowy bak w bolidzie i to wystarczało na wyścig. Wtedy mieliśmy silniki o mocy nieco ponad 500 KM. Teraz samochód ma 136-litrowy zbiornik i 1000 KM mocy. Obecne bolidy zużywają minimum energii względem tego, co kiedyś - dodał.

Czytaj także:
F1 wymaga zmian. "Zespoły mają zbyt dużą władzę"
Dyrektor wyścigowy F1 nie jest problemem

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Czy działania ekologów przyniosą pożądany efekt?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×