Ledwie kilka dni dzieli Guanyu Zhou od pierwszego poważnego sprawdzianu w Formule 1. Pod koniec lutego młody kierowca zasiądzie w bolidzie Alfy Romeo przy okazji przedsezonowych testów F1. Oczy wielu kibiców i ekspertów będą zwrócone na 22-latka, bo ten zdaniem wielu angaż w królowej motorsportu zawdzięcza sponsorom i pieniądzom.
Chociaż sam Zhou chce udowodnić krytykom, iż nie jest pay-driverem i zasłużył na miejsce w F1, to czeka go trudna misja. - Wygrywałem wyścigi w Formule 2 i walczyłem tam o tytuł. Tylko ode mnie zależy, czy pokażę te same wyniki i umiejętności w Formule 1 - stwierdził ostatnio w "Blicku".
Nowy kierowca Alfy Romeo stał się pierwszym Chińczykiem w F1, ale kosztowało go to wiele poświęceń. Aby osiągnąć najwyższy poziom, już jako 13-latek przeprowadził się do brytyjskiego Sheffield i musiał nauczyć się życia w nowym środowisku. - Był rok 2012, gdy przeprowadziłem się do Anglii. Tu wszystko różni się względem Chin - przyznał Zhou.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
- Trudno się zaaklimatyzować Chińczykowi na Wyspach. Najpierw musisz nauczyć się języka, aby cokolwiek coś zrozumieć. Było mi też ciężko ze sportowego punktu widzenia, bo poziom na torach wyścigowych w Europie jest znacznie wyższy. Musiałem się sporo nauczyć - dodał kierowca z Państwa Środka.
W kolejnych latach Zhou odnosił sukcesy, co zaowocowało awansem do akademii talentów Ferrari, a następnie Alpine. Jednak początkowo nic na to nie wskazywało. - Początek był mocno skomplikowany. Wyniki, jakich oczekiwałem, nie przyszły od razu. Jest jeszcze jedna rzecz. Nie miałem wzoru do naśladowania w Chinach. Kogoś, kto pokazałby mi drogę, w jaki sposób dobrzeć do F1 - wyjaśnił Zhou.
Awans Zhou do F1 stanowi teraz ogromną szansę dla wszystkich stron. Kierowca może zyskać rzeszę fanów, Alfa Romeo wypromować się na atrakcyjnym rynku i poprawić sprzedaż samochodów, a sama dyscyplina uzyskać dostęp do nowej grupy fanów.
- Nikt z mojego kraju nie szedł wcześniej drogą, którą ja przemierzyłem. Ja i moja rodzina musieliśmy sami znaleźć odpowiednią ścieżkę. To był spory rollercoaster, a nie bezproblemowa podróż. Naprawdę musiałem wiele poświęcić, aby dostać się F1. Na szczęście moi rodzice są teraz bardzo dumni z tego, że osiągnąłem swój cel - podsumował Zhou.
Czytaj także:
Syn miliardera wykluczył transfer. Dobrze mu z ojcem
Ostatni sezon Sebastiana Vettela w F1?